Dramat 30-latki. Kraj się otwiera, znowu trzeba będzie czasem myć głowę
Minister Niedzielski bez żadnej konsultacji ze społeczeństwem postanowił odmrozić Polskę. Hotele, restauracje, galerie sztuki, kina i teatry - to wszystko będzie stopniowo otwierane na przestrzeni nadchodzących tygodni. Są ludzie, którzy się z tego cieszą, ale - jak wskazuje 30-letnia Kaja z Krakowa - nie dostrzegają oni oczywistych minusów sytuacji.
Co więcej, o ile wizyta w teatrze czy muzeum odbywa się w maseczce, to siedzenie w ogródku nastręcza dodatkowych trudności. Jak wyjaśnia 30-latka, w tej sytuacji normy społeczne wymagają zamalowania make-upem pryszczy na brodzie.
- Kto mi odda za fluid, puder i prąd w suszarce? - dopytuje Kaja, która dobrze wie, że jakoś na to rząd nie przewidział żadnej tarczy antykryzysowej.
W słowach 30-latki tkwi ziarno prawdy. Badania GUS potwierdzają, że spontaniczne otwieranie kraju przez rząd oznaczają znaczące wydatki dla wielu polskich gospodarstw domowych.
Jak dowiaduje się ASZdziennik, ponad 50% Polaków musi zainwestować w spodnie na gumkę, w których nie wstyd się pokazać ludziom. Jakieś 10% dziwaków mieści się w dżinsy sprzed lockdownu, a kolejne 20% postanowiło, że ten stary dres, w którym spędzili ostatnie tygodnie, będzie im towarzyszył w życiu już na zawsze.
Pozostali na razie wstrzymują się z decyzjami o zakupach.
Bo uwierzą w kończenie lockdownu, jak zobaczą.
To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone, ale znoszenie obostrzeń - nie.