Cud przy planszówce. Gracz, który przez całą grę pie*dolił, że przegra, wygrał

ASZdziennik
Do zupełnie niespodziewanego zdarzenia doszło podczas popołudniowej gry czwórki znajomych w planszówki. Jeden z graczy, który przez dwie godziny narzekał, że nie ma już po co grać, bo i tak przegra, wygrał.
Fot. 123rf.com
- OK, ja mam 15 punktów plus 17 za artefakty, 16 za szlaki handlowe, 5 za przywódcę gildii, 4 za sztandary i 3 za monety, to razem 60. A wy ile? 53, 50 i 49? O, no proszę - powiedział Dariusz przy podliczaniu wyników końcowych.

Zwycęstwo Dariusza graniczyło z cudem, bo mężczyzna przez całą grę notorycznie głośno dawał do zrozumienia, na jak straconej pozycji się znajduje. Każdą turę zaczynał od stwierdzenia, że "jest w dupie", a każde zdobyte przez swoich rywali punkty podsumowywał ironicznym "no super".

Już od pierwszej kolejki, gdy "wszyscy pozajmowali najlepsze pola", pogodził się z porażką. Od tamtej pory co chwilę kręcił głową z rezygnacją, głośno wzdychał i wielokrotnie dawał do zrozumienia, że gra już wyłącznie, aby dotrzymać reszcie towarzystwa.


Kiedy więc po podliczeniu wszystkich premii i bonusów okazało się, że Dariusz wygrał, dla wszystkich było to ogromnym szokiem. Zupełnie jak w szkole, gdy mówił, że nic nie umie, a potem dostawał piątki.

To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone.