Ksiądz ze Śląska nawraca wiernych na plandemizm. Maseczki trują Polaków i zabijają dzieci [WIDEO]
Słowa poparcia dla akcji Justyny Sochy i Grzegorza Brauna padły z ambony z kościoła pw. Zesłania Ducha Świętego we wsi Czatachowa na Śląsku. Ojciec Daniel Galus stwierdził, że maseczki zabijają, a Bóg nie może przez nie dosłyszeć modlitw.
Ksiądz dodał, że "można się tylko zatruć nosząc maseczkę w kościele czy tam gdzieś na zewnątrz".
- Taka moja prośba, żeby nie nosić: dla zdrowia, dla swojego bezpieczeństwa - dodał. - Dlatego, by modlić się w wolności, w spokoju, z radością, a nie z maską na twarzy.
Ksiądz nie wie, "jak można wielbić pana Boga" z maseczką. "Wszystko będzie przecież tłumione", a dźwięk modlitwy będzie wydobywał się jak "z jakiejś mary na cmentarzu" - tłumaczy ksiądz, że modlącego się po cichu Bóg nie dosłyszy.
- Niektórzy chcą, byśmy wydobywali z siebie pogrzebowe jęki, dlatego chcą nas zgasić, zniewolić, przeszkadzać nam się modlić - tłumaczył. - Pan chce, żebyśmy modlili się właśnie w taki sposób, w wolności - dodał i wyjaśnił, że Bóg chce rychłej śmierci Polaków.
Ale spokojnie, bo może nie jest aż tak źle? Na sam koniec ksiądz zdradził niezawodny podobno sposób na koronawirusa.
- Proszę, oto jest kropelnica i woda święcona, odkażajcie się ile się da - dodał na koniec.
To jest ASZdziennik, ale ksiądz nie jest zmyślony.