Rząd nie odmrozi 4 miejsc za kierowcą w autobusie. "Tylko one chronią nas przed II falą pandemii"

ASZdziennik
Znajdujemy się w IV etapie odmrażania gospodarki. Możemy już chodzić do kina, na siłownię i wyprawiać wesela na 150 osób. Jednak wciąż obowiązują niektóre obostrzenia, które mogą wydawać się niepozorne, ale są kluczowe dla zdrowia Polaków.
Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Najważniejszym jest zamknięta strefa obejmująca cztery siedzenia za kierowcą w autobusach.

Niektórzy ignorują jej znaczenie, wskazując, że to tylko parę miejsc siedzących w pojeździe, który bywa zatłoczony przez pasażerów, z których spora część ignoruje maseczki. Wydaje im się też, że ogromne zgromadzenia ludzi czy niezamykane kopalnie z groźnymi ogniskami wirusa są większym problemem niż siedzenie z przodu autobusu. Nic bardziej mylnego.

Kierowcę autobusu bez dodatkowego buforu w postaci wolnych miejsc przed hipotetycznie chorymi pasażerami chroni jedynie zamknięta, odseparowana od reszty pojazdu kabina. Równie dobrze mógłby kąpać się z obcymi w jednym basenie.


- Tylko strefy wydzielone z użytkowania w komunikacji miejskiej dzielą nas od drugiej fali pandemii. One i zaklejone przyciski "na żądanie" - ogłosił minister zdrowia Łukasz Szumowski. - To nasza główna strategia radzenia sobie z wirusem.

Jak wyliczył poznany przez Szumowskiego na nartach ekspert, jeśli odmrożone zostaną cztery pierwsze siedzenia w autobusach, możemy się cofnąć aż do naszego najmroczniejszego momentu walki z COVID-19, gdy padł rekord nowych zakażeń. Momentu sprzed półtora tygodnia. A potem płynnie przejść w drugą falę epidemii.

Jednak nawet jeśli druga fala nadejdzie, rząd wie, jak sobie z nią poradzić: wstrzyma decyzję o odmrożeniu przycisków na przejściach dla pieszych.

To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone.