Wreszcie mało komarów. Spada ryzyko, że po zagładzie klimatycznej ktoś odtworzy gatunek ludzki
Coraz niższy poziom rzek, mało opadów oraz ciepłe, bezśnieżne zimy. To, zdaniem naukowców, zwiastuny pozytywnej zmiany dla Ziemi w długofalowej perspektywie. Komarzyce nie mają gdzie składać jaj, a to oznacza mniejsze prawdopodobieństwo, że po zagładzie klimatycznej jakiś kretyn znajdzie bursztyn i odtworzy gatunek ludzki.
- Nawet jedna kropelka krwi zawiera miliardy łańcuchów DNA, czyli budulca, z którego powstaje życie - tłumaczy prof. Andrzejczak. - To taki schemat, na podstawie którego można odtworzyć każdą żywą istotę.
Zdaniem prof. Andrzejczaka nietrudno wyobrazić sobie scenariusz, w którym istoty, które wyginęły tysiące lub miliony lat temu, zostawiły po sobie na Ziemi takie właśnie schematy. Jak? Właśnie dzięki komarom.
- Czasem najedzony krwią komar przysiada na krawędzi drzewa i wpada w krople żywicy - tłumaczy biolog. - Żywica twardnieje, aż wreszcie staje się bryłką bursztynu z komarem i kroplą krwi z DNA gotowym do odbudowy gatunku.
Stąd już niedaleka droga do tego, by bursztyn został wykopany i przekazany w ręce nieodpowiedzialnego kretyna, który ubzdura sobie odtworzenie gatunku, który doprowadził do katastrofy klimatycznej.
- Na początku mogłaby to być niewinna zabawa w ZOO, ale scenariusz, w którym wszystko wymyka się spod kontroli a ludzie znowu opanowują świat, jest jak najbardziej realny - ostrzega profesor.
Jednocześnie ekspert uspokaja, że cywilizacja, która posiadałaby technologię potrzebną do odtworzenia homo sapiens musiałaby być na tyle zaawansowana, że odtworzyłaby prędzej coś bardziej przydatnego od człowieka, np. szczurzynka koralowego albo wielkoucha mniejszego.
To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone.