Wyuzdany sen 32-latka: jechał do pracy tramwajem wypchanym po brzegi ludźmi
O rany, co to było?! Jędrek oddałby wszystko, by ten namiętny sen kiedyś się spełnił. Śniło mu się, że wstał o 5 rano i zatłoczonym tramwajem przejechał 12 przystanków do pracy, której szczerze nienawidzi.
- Zaczęło się niewinnie, od drzemki wciśniętej trzy razy między 5 a 5:30 - opowiada Jędrek. - Byłem tak niewyspany, zmęczony i zły, że aż do tej pory mam ciarki na plecach.
Jędrek zdradził, że w swoim śnie jechał windą ze swoją nielubianą sąsiadką, a podróż pełna cichej nienawiści słodko ciągnęła się w nieskończoność.
- Na każdym piętrze ktoś się dosiadał, myślałem, że nigdy stamtąd nie wyjdziemy - zdradza Jędrek. - Czułem ten dreszczyk emocji, że teraz to już na pewno spóźnię się do roboty.
Potem zaczęło robić się naprawdę gorąco. Dosłownie. Na przystanku Jędrek czekał 10 minut, aż wreszcie podjedzie tramwaj, w którym byłoby choć trochę miejsca.
- W końcu nadjechał - mówi Jędrek, nalewając sobie szklankę zimnej wody. - Bez obaw wcisnąłem guzik otwierania drzwi, wcisnąłem się do środka i przyciskając twarz do szyby i ciało do współpasażerów, ruszyłem w 12-przystankową odyseję.
W środku pachniało dniem wczorajszym i kebabem, którym raczył się jego sąsiad. Sos mieszany lubieżnie skapywał na brodę pasażera, a stamtąd trafiał prostą strużką na koszulę Jędrka. Ktoś popijał piwo, ktoś słuchał Eski na głośnomówiącym. Ciary.
Jędrek obudził się o 9 i z rozczarowaniem stwierdził, że jest już w pracy. Ma jednak nadzieję, że dzisiejszej nocy przyśni mu się coś równie zmysłowego.
Na przykład cały skład rządu, który nie naraża jego życia i zdrowia.
To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały tylko trochę zmyślone.