Dramat 30-latki na lotnisku. Chyba nie spakowała bomby ani heroiny, ale teraz nie jest pewna

Marta Nowak
Podczas gdy wy scrollujecie Facebooka w autobusie, trudne chwile na lotnisku przeżywa 30-letnia Ola, aplikantka adwokacka. Właśnie stoi w kolejce do kontroli bezpieczeństwa i naprawdę nie jest pewna, czy zaraz nie wywloką jej do pokoju przesłuchań.
Fot. 123rf.com
– Jeszcze rano głowę bym dała, że nie spakowałam do walizki bomby, wiertarki ani kałasznikowa – mówi Ola, obserwując z niepokojem, jak ogonek do kontroli powoli topnieje, a kolejne osoby biorą głęboki oddech i przechodzą przez skan. – Ale teraz? Sama nie wiem.

Młoda kobieta nie jest też pewna, czy w wewnętrznej kieszeni walizki nie zachowały się przypadkiem jakieś resztki heroiny albo chociaż rozsypane kwiatostany konopi.

– Kto wie, co taki lotniskowy pies potrafi wywąchać – zastanawia się Ola, która ostatni kontakt z narkotykami miała na studiach, jak taki jeden Marcin zapytał, czy chce wziąć z nim kwasa, a ona powiedziała, że nie.


Największy strach 30-latki budzi jednak możliwość, że pracownik lotniska otworzy jej torbę i przeciągnie w środku takim białym paskiem wykrywającym niebezpieczne substancje, a to będzie koniec jej prawniczej kariery. Co gorsza, Ola wie też z serialu Orange Is The New Black, że życie w kobiecym więzieniu nie jest lekkie.

– Na pewno spakowałam mały płyn micelarny i pastę do zębów... – główkuje Ola. – Ale czy zabłąkało się tam też parę gramów kokainy, sprężony gaz albo szabla? Jezu, nie pamiętam.

W ASZdzienniku już wiemy, że niepokój Oli nie jest bezpodstawny. Za kilka minut dziewczyna sama się przekona, że pracownicy lotniska faktycznie coś u niej znajdą.

Prawie pełną butelkę wody.

To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone.