Dramat 30-latki. W pracy zobaczyli, że jej grupowy czat z przyjaciółkami nazywa się "Ja i moje świnie"

Marta Nowak
To miała być ważna prezentacja przed szefostwem. Niestety, 30-letnia Magda, liderka projektu w korporacji, zapomniała przedtem wyłączyć Messengera na podpiętym do projektora komputerze. Głupota czy brawura? Tego już się nie dowiemy, ale właśnie tę chwilę postanowiły wybrać sobie przyjaciółki Magdy, żeby zacząć napieprzać wiadomościami na ich grupowym czacie o nazwie „Ja i moje świnie”.
Fot. 123rf.com
I teraz wszyscy w pracy już wiedzą, że na co dzień Magda w pracy oprócz pracowania gada ze świniami o tym, kto się wczoraj porobił na mieście i czy Benedict Cumberbatch jest sexy.

Sytuację pogorszył fakt, że 30-latka ze wstydu zmartwiała i nie była w stanie jednym szybkim klikiem zakończyć tej farsy. Jak skamieniała patrzyła, jak na tle folderu z plikiem .pptx pojawiają się kolejne powiadomienia z wiadomościami od Moniki i Kornelii.

Z tym, że na czacie nie nazywają się Monika i Kornelia, tylko Sułtanka Kösem i Wonderwoman.

– Jak ja teraz spojrzę w oczy szefowej? – zamartwia się Magda, która doskonale wie, że żadne z zaprezentowanych przez nią wskaźników nie zrobiły na zebranych takiego wrażenia jak wiadomość od Wonderwoman o tym, że wczoraj zgubiła majtki nad Wisłą.


Jak dowiaduje się ASZdziennik, 30-latka nie ma jednak powodów obawiać się dezaprobaty przełożonej.

Bo jej szefowa ma z przyjaciółkami czat o nazwie Queens of Manieczki.

To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone.