Wstrzemięźliwość hitem wśród młodych. Czekają z wieszaniem kłódki miłości na moście aż do ślubu

Łukasz Jadaś
Jak wynika z badań ankietowych, nawet 70 proc. kłódek miłości w Polsce zawieszanych jest przed ślubem. Oznacza to, że tyle par się pobrało, bo "kłódka wisiała już we Wrocławiu", a nie po poważnym namyśle. Są jednak pary, dla których zatrzaśnięcie zamka na poręczy mostu to nie pochopny gest, lecz przemyślana decyzja.
Fot. 123rf.com / Pixabay
Wśród par, które czekały z kłódką aż do nocy poślubnej i nie wstydzą się mówić o tym głośno, są Paulina i Maciek z Warszawy.

– Przez te trzy lata narzeczeństwa zdarzało nam się naoliwić zawias, wymienić parę uszczelek pod zlewem czy dorobić klucze do mieszkania, ale do niczego poważnego nigdy nie doszło – przyznaje Maciek. – Choć hormony buzowały.

– Postanowiliśmy, że to będzie piękny czas spędzony na eksperymentach z trójkątami, poznawaniu granic własnego ciała, praktykowaniu 16 wariantów rozkwitającego lotosu, chłostach, peggingu, elektrostymulacji, doggingu i BDSM, bo najpierw chcieliśmy najpierw się przekonać, czy w ogóle do siebie pasujemy – dodaje Paulina.


Para podkreśla, że dopiero po trzech latach odważnych eksperymentów erotycznych była siebie na tyle pewna, że przestała się bać, że kłódka na moście cokolwiek między nami zepsuje.

– Najtrudniej jest obojętnie przejść obok warsztatu ślusarskiego, bo wiadomo, co człowiekowi od razu przychodzi do głowy – przyznają Wojtek i Patryk. – Mimo przeciwności losu, też poczekamy z kłódką do ślubu – dodają.

I choć nie wybrali jeszcze kraju, który pozwoli im się pobrać, to upatrzyli już miejsce na kłódkę we Wrocławiu.

To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone.