Dramat 30-latki. Chciała odpocząć od świata, na Mazurach spotkała wszystkich znajomych z Warszawy
Tego roku czekała na majówkę jak na zbawienie. 30-letnia Paulina z Warszawy, znużona codziennymi obowiązkami, już w marcu zaplanowała totalny reset na Mazurach – z dala od świata, interakcji międzyludzkich i small talków przy ekspresie. Niestety, okazało się, że wszyscy jej znajomi wpadli dokładnie na ten sam pomysł.
Teraz Paulina przemyka jak cień po korytarzach swojego hotelu w Giżycku, żeby nie wpaść przypadkiem na Pawła z marketingu ani Kamilę ze studiów.
By łatwiej wtopić się w tłum turystów, którzy niby też są spragnieni tylko ciszy, szumu fal i kontaktu z naturą, ale jakoś na widok znajomej twarzy nie mogą powstrzymać szalonego entuzjazmu, kobieta stosuje także inne triki.
– Wypożyczyłam rower, bo jak jedziesz szybko, znajomym trudniej cię zauważyć – opowiada Paulina. – Raz kupiłam też watę cukrową na deptaku, praktyczne, bo w razie czego można schować za nią głowę.
Zdeterminowana 30-latka postanowiła jednak, że nie będzie spędzać całe majówki w ukryciu. Podjęła decyzję, że już od jutra przenosi się w miejsce, w którym żadne znajome twarze nie będą zakłócać jej spokoju i wreszcie odpocznie w błogiej samotności.
I będzie to wyludniony róg Marszałkowskiej i Świętokrzyskiej.
To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone.