PILNE: Kolizja kolumny MON na defiladzie. Armia przypadkiem najechała na Warszawę

ASZdziennik
Był drobny nalot, nikomu nic się nie stało – napisała na Twitterze wicepremier Beata Szydło o kolizji, do jakiej doszło na trasie defilady wojskowej w Warszawie. Batalion wojsk pancernych i powietrznodesantowych przypadkiem najechał na Śródmieście.
Fot. 123rf.com
W kolizji z nieuważną dzielnicą brały udział cztery wyrzutnie rakietowe WR-40 Langusta, dwie samobieżne armatohaubice Krab i Dana, dziesięć moździerzy samobieżnych Rak, dwanaście czołgów Leopard 2A5, cztery samoloty F–16, jeden samolot myśliwsko-bombowy Su-22, Lubuska Dywizja Kawalerii Pancernej, Hrubieszowski Pułk Rozpoznawczy, Brodnicki Pułk Chemiczny, Brygada Powietrznodesantowa z Krakowa i Brygada Lotnictwa Wojsk Lądowych z Inowrocławia.

Do incydentu doszło chwilę po rozpoczęciu defilady. MON zapewnia, że nie było zagrożenia dla postronnych obserwatorów z Mokotowa. Na miejscu trwają oględziny zgliszczy.


– Mamy świadków, którzy widzieli, że Urząd Miasta Stołecznego Warszawy nagle wtargnął na trasę defilady prosto pod koła transportera opancerzonego Rosomak – zapewnił szef MON Mariusz Błaszczak. – Wojska zareagowały odruchowo i odpowiedziały ogniem.

– Dziękuję za troskę, wszystko OK – napisała na Twitterze Beata Szydło. – Był drobny desant, nikomu nic się nie stało. Rozbity PKiN i drobny krater na miejscu Złotych Tarasów. Uważajcie na drogach, bo ślisko.

I zdementowała pogłoski, jakoby stłuczka była częścią zaplanowanych manewrów wojskowych pod kryptonimem "#JAKI2019".

To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone.