Dramat basenu w Warszawie. Przeholował z czystością wody, okoliczne osiedla stanęły w kolejce do czerpania

ASZdziennik
Zrobiłem tylko dwie długości, na trzecią nie starczyło już wody – skarży się na basenie pan Maciej z Warszawy. Wszystko przez wyśrubowane standardy jednej z pływalni na Mokotowie. Przesadziła z czystością wody i mieszkańcy okolicznych osiedli stanęli w kolejce do czerpania.
Fot. 123rf.com
– Lepsza od oligocenki – chwali pani Katarzyna, którą bywalcy Wodnego Parku znają z puntu czerpania pod skocznią. – Odkąd kupiłam sobie karnet, kondycja mi się poprawiła, a wieczorny earl grey nigdy nie smakował tak dobrze – chwali.

Podobnego zdania są setki mieszkańców Mokotowa, którzy na "baseniankę" czekają z wiadrami i plastikowymi butelkami od samego rana. Twierdzą, że odkąd raz się przepłynęli, woda z miejskich wodociągów przestała spełniać ich oczekiwania.

– Po treningu na pływalni nie wyobrażam już sobie prysznica ze zwykłej wody, a syn odmawia kąpieli, jeżeli do wanny nie dostanie takiej, jak z basenu – przyznaje pan Jakub, który po wodę przyjeżdża aż z dalekiej Białołęki. – Jakby jeszcze dało radę to zarybić, byłbym w siódmym – dodaje zapalony wędkarz.


Z krystalicznie czystej wody na basenie Wodnego Parku nie wszyscy są jednak zadowoleni. To, co dla warszawiaków jest spełnieniem marzeń, administratorom basenu spędza sen z powiek. Zwłaszcza, że sytuacja na terenie pływalni jest napięta.

– Zdecydowanie odcinamy się od pomysłów na utworzenie na terenie pływalni Mokotowskiego Parku Narodowego i zmiany nazwy na Warszawianka-Zdrój – czytamy rozpaczliwym liście Wodnego Parku.

To jest ASZdziennik dla Wodnego Parku w Warszawie.