Miły dzień fana Michaela Jacksona. Obejrzy sobie dokument o swoim ido... JEZU, CO ZA CHORY SKU*WIEL
Leniwy wieczór to dobry czas, żeby obejrzeć "Leaving Neverland" - czterogodzinny dokument w dwóch częściach o Michaelu Jacksonie. A przynajmniej tak pomyślał fan piosenkarza, Krzysiek.
Mężczyzn, którzy, jak twierdzą, byli latami molestowani przez Michaela Jacksona.
Krzysztof oglądając dokument był z minuty na minutę coraz bardziej przerażony tym, co widzi.
– Myślałem, że zobaczę, jak Michael doskonali moonwalk, że pośpiewam do Billie Jean i Smooth Criminal... – mówi zszokowany mężczyzna. – A nie, że będę słuchał o okropnych rzeczach, które robił siedmiolatkowi.
W "Leaving Neverland" Robson i Safechuck opowiadają, jak poznali Jacksona gdy byli małymi chłopcami. Robson wygrał konkurs tańca, a którym nagrodą było spotkanie z piosenkarzem, a Safechuck wystąpił z piosenkarzem w reklamie Pepsi. Wspominają, jak Jackson nawiązywał z nimi i ich rodzinami coraz mocniejszy kontakt, wydzwaniał, odwiedzał, zapraszał w trasy koncertowe i do swoich posiadłości.
Niewinna znajomość wkrótce miała przerodzić się w molestowanie - nakłanianie do wzajemnej masturbacji czy seksu oralnego. Kilkuletnich chłopców. Dodatkowo Jackson manipulował nimi psychicznie, uzależniając od siebie, odciągając od rodzin i grożąc, że wydanie wspólnego sekretu skończy się dla nich dożywotnim więzieniem.
To co miało być dla Krzyśka miłą niedzielną rozrywką, skończyło się powtarzaniem do siebie "Co za chory sku*wiel", długim, zimnym prysznicem i usunięciem piosenek Jacksona z listy ostatnio odtwarzanych na Spotify.
Zwłaszcza tych, których tytuły kojarzyły się najgorzej: "Give in to me", "In the closet"czy "Don't stop 'til you get enough".
To jest ASZdziennik, ale Leaving Neverland jest naprawdę mocne.