Dramat światowej prasy. Chce opisać sytuację w Polsce, nie wie, czy zacząć od dinozaura, czy przytulania psa

ASZdziennik
Panika w redakcjach od "Die Welt" po "The New York Times". Dziennikarze z całego świata chcą przedstawić czytelnikom bieżącą sytuację w Polsce, ale mają poważny dylemat. Nie wiedzą, czy zacząć tłumaczyć od dinozaurów, przytulania psa i kapiszona, czy może na spokojnie: od jurnego Stefana.
Fot. 123rf.com
– Chciałem napisać analizę tygodnia w polskiej polityce i usłyszałem tylko, żebym poszedł do domu, a po kwasie więcej się na kolegium nie pokazywał – załamuje ręce dziennikarz "The Independent. – Nie wiem o co chodzi, zacząłem normalnie od eksplozji jednego kapiszona, która wstrząsnęła partią rządzącą, i przez podarte jeansy gładko przeszedłem do polowania na dinozaura.

Z podobnym problemem borykają się działy zagraniczne na całym świecie. Naczelni nie wiedzą, czy poświęcić Polsce "jedynki", czy przesunąć depesze z Warszawy do literackich dodatków weekendowych i działów z fantastyką.


– Na tym etapie nie wiemy, czy tematy z Polski spychać na stażystów, czy płacić lauratom Pulitzera za sążniste eseje – załamują ręce naczelni od "Le Figaro" po "Corriere della Sera". – Wiem tylko, że jeżeli chodzi o kraj, w którym kapłan, który dostał od bezdomnego dwa bentleye chce ratować z aresztu odznaczonego orderem za zasługi sprzedawcę z apteki, minister rolnictwa ma pretensje do dziennikarzy za ujawnienie nielegalnego uboju bydła, a rząd, który nie ma na pensje dla nauczycieli, daje 1 mld złotych telewizji za paski typu "CAŁY ŚWIAT ZAZDROŚCI POLSCE", to chcę tam mieć siatkę stałych korespondentów.

W redakcjach na całym świecie trwa impas i nadal nie wiadomo, jakie teksty o Polsce ukażą się w jutrzejszych dziennikach.

Wiadomy jedynie, że redakcyjni graficy dwa razy dopytują się, czy naczelnym na pewno chodziło o kapiszona, boksera i triceratopsa na jednym zdjęciu.

To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały tylko trochę zmyślone.