Oto PKP Intercity Challenge. Spróbuj nie zakląć czytając, jak PKP traktuje mamy niepełnosprawnych dzieci

Łukasz Jadaś
Pani Alicja z Gdańska jest mamą 13-letniego chłopca. Szymek nie chodzi, jest dzieckiem całkowicie zależnym. Od 10 lat raz na kwartał pani Alicja jeździ z synem do Berlina na badania. Tym razem wybrała pociąg PKP Intercity z Gdańska. Rzucamy wam wyzwanie. Spróbujcie nie zakląć czytając, jak PKP Intercity ją potraktowało.
Fot. 123rf.com
Nikomu się to jeszcze nie udało. Oto przejmująca relacja pani Alicji i nasze podsumowanie w trzynastu punktach.



1. Na stronie internetowej PKP Intercity pani Alicja nie mogła kupić biletu dla inwalidów i ich opiekunów. Niepełnosprawni i ich opiekunowie mają nadmiar wolnego czasu, więc zamiast siedzieć w domu mogą wybrać się na ekscytującą wycieczkę do centrum obsługi klienta PKP Intercity. Nie było innego wyjścia - pani Alicja musiała w 2019 roku osobiście stawi się do kasy po papierowy bilet.


2. I udało się. Pracownica centrum obsługi klienta sprzedała pani Alicji bilety w promocji. Za 630 złotych w pakiecie z dezinformacją, że tańszych nie ma: nawet jak kupi się osobno na odcinek krajowy (Gdańsk - Rzepin) i zagraniczny (Rzepin - Berlin). Dodała, że może ktoś nawet pomoże pani Alicji wnieść jej syna do pociągu, jeżeli uprzedzi się o tym PKP Intercity 48 godzin wcześniej na infolinii PKP Intercity.

3. Zaniepokojona pani Alicja zadzwoniła na infolinię PKP Intercity. Tam dowiedziała się, że bilet Gdańsk - Berlin na odcinku Gdańsk - Rzepin kosztuje 31 zł, a bilet z Rzepina do Berlina to ok. 19 euro. No dobra, czyli ten bilet za 630 zł sprzedany przez dezinformującą pracownicę będzie można zwrócić, tak? Hm, no nie można.

4. Bilet promocyjny za 630 zł jest bezzwrotny, bo jest promocyjny. Taka promocja dla matek z dziećmi z niepełnosprawnością, żeby nie wydały za dużo kasy na inne głupoty. Pani Alicja bezskutecznie prosiła o wymianę biletu w centrum obsługi klienta w Gdańsku. Usłyszała, że się nie da. Na wszelki wypadek wzięła jednak formularz reklamacji i kupiła tańsze bilety. Pani Alicja poprosiła również o pomoc asystenta we wsiadaniu do pociągu w Gdańsku i wypełniła specjalny formularz. Tego nie spieprzą, prawda? No właśnie że spieprzą.

5. Po godzinie PKP Intercity oddzwania w sprawie asysty i magluje panią Alicję jeszcze raz tymi samymi pytaniami. I słusznie, bo wtedy okazało się, że PKP Intercity nie pomoże pani Alicji, bo według przepisów asystenci nie mogą podnosić osoby będącej na wózku, a pociąg nie jest przystosowany do potrzeb osób z niepełnosprawnością.

6. Pani Alicja wczytała się w warunki zwrotu biletu za 630 zł. W regulaminie przeczytała, że aby złożyć reklamację, musi mieć zaświadczenie o rezygnacji z biletu. Pani w centrum obsługi klienta jej o tym nie powiedziała. Pani Alicja wraca więc do centrum, prosi o druk rezygnacji. I go nie dostaje: bo biletu promocyjnego nie da się zwrócić. I co pani nam zrobi? Bez zaświadczenia o rezygnacji: nic.

7. W dniu wyjazdu asysta PKP Intercity pomogła pani Alicji i jej synowi przejść pod szlabanem, bo żadna winda ani schody ruchome nie działały. W wejściu do pociągu pani Alicji nie pomogli: pomógł konduktor. Dobrze, że pani Alicja powiadomiła o potrzebie 48 godzin wcześniej i wypełniła dwie ankiety.

8. Pani Alicja w czasie podróży musiała przewinąć swojego syna. Szukała przewijaka, ale znalazła rampę do wysokościowych peronów. Tą samą, której z jakichś powodów nie można było użyć do pomocy w czasie wchodzenia do pociągu, a o istnieniu której nie poinformował nikt od kasjerek przez infolinię aż po samych asystentów na dworcu.

9. Pani Alicja pyta niemieckiego konduktora, czy może skorzystać z rampy przy wysiadaniu. Ten odpowiada, że nie mają co prawda przeszkolenia z obsługi polskich platform, ale zobaczy, co da się zrobić.

10. W Berlinie okazało się, że da się zrobić. Bez chodzenia od kasy do kasy w PKP Intercity i 48-godzinnego wymogu postawienia w stan gotowości asystentów, którzy i tak z rampy w Gdańsku nie skorzystają, bo może nie wiedzą, że istnieje, albo po prostu nie chcą robić afery z powodu jednej matki z dzieckiem.

11. Pani Alicja próbuje kupić w Berlinie bilet powrotny. I cała afera zaczyna się od nowa. A nie, zaraz, nie zaczyna się. Bo pani w kasie od razu mówi, że pani Alicja jako opiekunka jedzie za darmo, a Szymon ma ulgowy. I gdy wszystko zaczyna wyglądać normalnie a pani Alicja odchodzi do kasy, kasjerka woła, żeby natychmiast wróciła. Bo okazało się, że znalazł się bilet jeszcze o 10 euro tańszy. A ten wcześniejszy wycofa. Może być zwrot pieniędzy w gotówce? - pyta kasjerka z Berlina.

12. Jakby tego było mało, na dworcu w Berlinie załatwienie asysty przy wejściu do pociągu wymaga jednej prośby, a nie dwóch ankiet wypełnionych 48 godzin przed podróżą.

13. Pani Alicja jest już z powrotem w Gdańsku. Rampa w pociągu schowana pod plandeką, wokół nikogo z obsługi czy ochrony. Pani Alicja łapie więc fotelik, wynosi, kładzie na peron. W tym czasie drzwi wagonu się zamykają, a pociąg wraz z synem pani Alicji zaczyna odjeżdżać. Pomocy nadal brak. Pani Alicja zaczyna krzyczeć, pociąg staje. Pomocy jak nie było, tak nie ma. Pani Alicja znalazła na drugim końcu peronu. Powiedzieli, że tak tam tylko sobie stoją, przypadkiem, a o żadnej prośbie o pomoc nie słyszeli.

Na horror, który przeżyła pani Alicja, zareagowało już PKP Intercity.

I twierdzi, że to tylko incydent.

– Jest nam niezwykle przykro, iż Pani Alicja oraz jej syn spotkali się z wieloma trudnościami podczas swojej podróży - pisze PKP Intercity sprytnie zrzucając z siebie odpowiedzialność, bo to przecież nie PKP Intercity wina, że pani Alicja z czymśtam się spotkała. Mogła nie jechać. PKP Intercity nikogo do wycieczek nie zmusza.

– Pragniemy zapewnić, że była to incydentalna sytuacja, która nie powinna mieć miejsca - dodaje PKP Intercity, bo przecież problemy z zakupem biletu, brak chęci pomocy przez obsługę w centrum obsługi klienta, sprzedaż niewiarygodnie drogiego biletu, wprowadzanie w błąd przez pracowników, wydmuszkowy system pomocy osobom z niepełnosprawnościami i kumulacja nieudolnej obsługi przez kasjerki, infolinię, asystę i konduktorkę na każdym etapie podróży z PKP Intercity to taki incydentalny zbieg okoliczości. Zresztą pani Alicja mogła przecież nie jechać.

PKP ma zwrócić pani Alicji pieniądze, a także dać vouchery na dwa darmowe przejazdy. Nie wiemy, czy pani Alicja odważy się z nich skorzystać.

Pani Alicja w swoim wpisie przypomina, że w ramach rządowego programu „Dostępność +” planowana, jest modernizacja 100 szlaków górskich i dostosowanie ich do potrzeb osób niepełnosprawnych. Cudownie już jadę tam koleją! – dodaje.

"Mam nadzieję" – pisze pani Alicja - "że na tych szlakach będą również dostępne strzelnice i muzyczne ławeczki na 100-lecie niepodległości". Bo jak twierdzi posłanka Krynicka:

– Te strzelnice, Obrona Terytorialna, te ławeczki, to wszystko jest też dla osób niepełnosprawnych.

Jeżeli jeszcze nie zaklęliście, to znaczy, że nie macie serca.

Albo jesteście z PKP Intercity.

To jest ASZdziennik. Nic nie zostało zmyślone.