Sukces snowboardzistki. Zdążyła zrobić rekordowe salto, zanim wszystkie newsy o sportach zimowych zajął Kamil Stoch
Jutro zacznie się sezon Pucharu Świata w skokach narciarskich – wielkie zimowe święto polskości. A zarazem festiwal nostalgii dla millenialsów, na zawsze złączonych wspomnieniem niedzielnych obiadów przed telewizorem nadającym relację z Wielkiej Krokwi. I tej chwili, kiedy ojciec wstrzymywał rękę z widelcem w drodze do ust, bo Małysz wychodził z progu.
Ale teraz już usłyszeliście i z czystym sumieniem możecie się oddać oglądaniu skoków. A jeśli urodziliście się 25 do 35 lat temu (i żyjecie jak zwierzęta bez telewizora, bo wolicie płacić abonament Netflixowi niż państwu polskiemu), to namawiamy do tego szczególnie.
Włączcie sobie jakiś streaming, zróbcie schabowego z ziemniakami i przenieście się do magicznego czasu, kiedy jeszcze zimą padał śnieg, a niedziele spędzaliście w Lillehammer w towarzystwie Włodzimierza Szaranowicza i Svena Hannawalda.
Lepszy nostalgia trip nigdy was nie spotka.
To jest ASZdziennik, ale nic nie zostało zmyślone. Wasze wspomnienia też nie.