Dramat Onetu. Chcieli napisać tekst o mobbingu w Szlachetnej Paczce, wyszedł horror o księdzu-psychopacie

ASZdziennik
Gigantyczna wpadka Onetu. Portal chciał tylko zrobić reportaż o warunkach pracy u księdza Jacka Stryczka, organizatora Szlachetnej Paczki. Plany pokrzyżowały mu wstrząsające relacje byłych pracowników jego fundacji. Były tak szokujące, że powstał horror, w którym głównym oprawcą jest ksiądz-psychopata.
Fot. Onet.pl/facebook.com/jacekwiosna.stryczek
Do dziennikarza Onetu Janusza Schwertnera zgłosili się byli pracownicy fundacji "Wiosna", która co roku organizuję Szlachetną Paczkę" - akcję pomocy ubogim. W liście napisali, że jej prezes Jacek Stryczek "z pasją testuje na kolejnych współpracownikach techniki mobbingowe".

Onet dotarł do 21 osób, które potwierdziły ten zarzut i zgodziły się opowiedzieć swoją historię pracy z księdzem. I wtedy okazało się, że zamiast zwykłego reportażu o mobbingu i wyzysku przez pracodawcę powstanie mrożący krew w żyłach horror.

A oto jego kilka rozdziałów. W oryginale jest ich 10 razy więcej.


1. Płacz i zastraszanie.

– Kiedyś powiedział mi wprost: "Ludzie mają się mnie bać" – tak o szefie Szlachetnej Paczki mówi Krzysztof Lis, były szef HR stowarzyszenia.

Z relacji pracowników "Wiosny" wynika, że ksiądz Jacek Stryczek potrafił z powodu błahostki wrzeszczeć i zastraszać podwładnych.

Pracownicy po spotkaniach z księdzem musieli się wypłakać - twierdzi osoba związana z "Wiosną" przez dwa lata. Od Jacka Stryczka można było usłyszeć: "Nie lubię cię i nic na to nie poradzę, to twój problem".

2. Wyzysk i ruletka zwolnień.

– Płakałam po kolejnym telefonie, SMS-ie, po dziesiątym i piętnastym absurdalnym e-mailu w czasie wolnym, w nocy – mówi o warunkach pracy w "Wiośnie" kolejna była pracownica.

Onet pisze, że księdzu zdarzało się zwalniać ludzi według własnego widzimisię. Ludzie byli wyrzucani bez podania przyczyny. Pracownika, który zapowiedział mu swoje odejście, wysłał do osobnego budynku, żeby "nie musiał na niego parzeć" - czytamy w Onecie.

– Jedna z koleżanek kiedyś zemdlała w pracy. Po raz kolejny. Uderzyła się w głowę, więc odwieźli ją na SOR. Potem mówiła, że Bogu dziękuje, bo przynajmniej odpoczęła od księdza – mówi były pracownik "Wiosny".

3. Wykorzystywanie autorytetu.

Według rozmóców Onetu, ksiądz Jacek Stryczek wykorzystywał do nękania swoich pracowników informacje o ich życiu prywatnym.

– Jacek wypytywał nas o sprawy prywatne - mówi jedna z pracownic. – Na początku nie wiesz, że to pułapka, aż w końcu orientujesz się, że każde pytanie jest po coś. On mówił: "Możesz mi zaufać, jestem księdzem". Później wykorzystywał to, co usłyszał.

Księdza miały interesować zwłaszcza nieudane związki i trudne relacje z rodzicami. Jednej z kobiet zdaniem rozmówczyni Onetu proponował rolę "ojca-mentora-przewodnika", innej miał mówić że jest beznadziejna, bo w dzieciństwie porzucił ją ojciec.

4. Poglądy na temat kobiet.

Według rozmówców Onetu, ksiądz Jacek Stryczek uważa, że z racji swoich ograniczeń umysłowych i intelektualnych kobiety są skazane na bycie gorszymi od mężczyzn.

– Często komentował nasz ubiór – mówi "Dzisiaj tak włosy rozpuściłaś, co się wieczorem szykuje?". "No, dziś masz fajną bluzkę, nawet trochę dekoltu jest, a nie tak jak wczoraj".

O jednej z byłych pracownic ksiądz miał powiedzieć "Zawsze była potrzepana, fajne miała tylko cycki" i zdaniem rozmówców Onetu sugerował dziewczynom, żeby na imprezy ubierały sukienki i spódniczki, najlepiej krótkie.

5. Niepokojace maile toksycznego coacha.

To fragment jednego z e-maili, jakie ksiądz Jacek Stryczek wysłał do jednej ze swoich pracownic:

"Wiem, że bardzo źle znosisz, gdy do ciebie piszę. Już to bardzo ograniczyłem. (...) Odprawiłem za ciebie Mszę. Odprawiłem za ciebie już wiele Mszy. (...) No, ale ty ze mną nie rozmawiasz. Masz swoje powody. Moja afirmacja Twojej osoby to pokłosie twojego poświęcenia, ale też świadomości tego, jak bardzo walczysz o przetrwanie. Jak bardzo nie masz wielu rzeczy, które są naturalne dla innych."

6. "Chowanie osób z nadwagą".

Ksiądz Jacek Stryczek nie chciał zatrudniać w fundacji osób otyłych - pisze Onet. Jego rozmówcy przyznają, że była to niepisana zasada przy rekrutacji.

– Pamiętam, jak ksiądz wyrzucił osobę za to, że była gruba - wspomina była pracownica. – On tłumaczył to tak: "Oprócz tego, że trzeba być w miarę inteligentnym, to trzeba też jakoś wyglądać".

Było wiadomo - czytamy w Onecie - że jak ktoś grubszy zawali projekt, to dostanie po łapach dwa razy mocniej. Na spotkaniach sadzano ich z tyłu. Żeby nie rzucali się księdzu w oczy.

7. Dziwne cytaty z wywiadu, jakiego udzielił Onetowi.

Dziennikarz Onetu Janusz Schwertner przedstawił księdzu Jackowi Stryczkowi zarzuty jego byłych pracowników i rozmawiał z nim o nich przez ponad 3 godziny. Oto kilka dziwnych cytatów księdza Jacka Stryczka z tej rozmowy.

– "Wiosna" to intensywne doświadczenie"

– "Pracownicy, komentując moje metody zarządcze, mówią raczej, że praca ze mną prowokuje do rozwoju, do przekraczania siebie, do konfrontowania się ze swoimi słabościami, z ograniczającymi przyzwyczajeniami"

– "Jestem mocnym przywódcą i wokół mnie też są osoby z zarządu "Wiosny" oraz dyrektorzy, którzy mocno przewodzą. To oznacza, że mogę pracować tylko z osobami mającymi mocne osobowości. I to trzeba zrozumieć, że taki jest klucz pracy ze mną. Nie jestem jakimś wyjątkiem, wiele organizacji ma szefów takich jak ja. Nie powinno się formułować z tego tytułu zarzutu do mnie. Po prostu dużo wymagam, praca tutaj jest mocno obciążająca"

– "Jestem filozofem i często używam słów w sposób metaforyczny, często na nowo definiuję różne pojęcia. Z natury buduję relacje na zasadzie otwartości i partnerstwa. Jeśli ktoś odebrał dosłownie niektóre moje wypowiedzi, to było to niezgodne z moją intencją i praktyką".

Więcej w tekście "Tutaj nie jestem księdzem. Jak się pracuje w Szlachetnej Paczce" i rozmowie z księdzem Jackiem Stryczkiem, w której przyznaje, że nie ma sobie nic do zarzucenia.
To jest ASZdziennik. Tekst Onetu o Szlachetnej Paczce nie został zmyślony.