Szok w internecie. Portalowy reportaż z obozu uchodźców pokazał, że sieć to nie tylko Fortnite i memy

ASZdziennik
Kontrowersyjny pomysł na wykorzystanie internetu opracowała redakcja portalu NaTemat. Reportaż i seria zdjęć o losie uchodźców z obozu w Bośni udowodniły, że globalna sieć służy nie tylko do instastories, wymiany memów i meczów Battle Royale w Fortnite. W internecie powstało bowiem coś naprawdę ważnego.
Fot. 123rf.com
Ekipa NaTemat pojechała do Velikej Kladušy, miasteczka w Bośni i Hercegowinie niedaleko granicy z Chorwacją. Dziennikarze przez tydzień żyli z uchodźcami. I właśnie wrzucili do internetu poruszającą opowieść o ludziach, którzy każdego dnia ryzykują wszystkim, by znaleźć schronienie w Unii Europejskiej.

Chorwaci przed wejściem do Schengen bardzo chcą udowodnić UE, że potrafią pilnować jej granic – czytamy w tekście "Gra w życie". Uchodźcom przebywającym w Bośni przedostać się na teren UE nie jest łatwo.

Ale nawet gdy uda im się pokonać lasy i druty kolczaste, walka dopiero się zaczyna. W każdej chwili może podjechać straż, wrzucić migrantów do wozu i wywieźć ich z powrotem do Bośni.


Przedtem czeka ich jeszcze niszczenie telefonów, potem bicie, czasami szczucie psami.

Ale niszczenie telefonów wydaje się być najważniejsze.

– Wszyscy dziwią się i wytykają uchodźcom, że każdy z nich ma dobrego i sprawnego smartfona z internetem - czytamy w tekście "Gra w życie". – Po tym tygodniu przekonaliśmy się, że uchodźcy po prostu dobre smartfony mieć muszą. To ich całe życie. Mają w nim swoją przeszłość, teraźniejszość i przyszłość.

W telefonach mają też Google Maps, bez którego trudniej znaleźć

W Velikej Kladušy najwięcej jest uchodźców z Syrii, ale są też Irańczycy, Afgańczycy i Pakistańczycy. Mieszkają w namiotach. A raczej w prowizorycznych noclegowniach zbudowanych z folii i desek.

Wracają tam za każdym razem, gdy zostają złapani. Ze zniszczonymi telefonami i śladami po pobiciach próbują dalej. Rekordziści przestali już liczyć, ile razy.

To jest ASZdziennik, ale "Gra w życie" to prawdziwy reportaż Michała Mańkowskiego ze zdjęciami Macieja Stanika.