Drakońskie kary dla kiboli Lecha Poznań. Mają napisać 100 razy "nie będę rzucał rac na boisko"
Przerwany mecz, race na boisku, burdy poza nim i zmarnowana szansa piłkarzy Lecha na dokończenie sportowej kompromitacji w meczu z Legią - to bilans niedzielnego meczu w Poznaniu. Nic dziwnego, że winnych spotkała największa przewidziana regulaminem Ekstraklasy kara.
Choć zestaw sankcji obejmuje jeszcze nieludzki zakaz wnoszenia tylko trzech świec dymnych na mecz, wymóg okazania biletu i zakaz lżenia kobiet z dziećmi w pierwszej połowie, to właśnie zajęcia przy tablicy złamały środowisko kibicowskie.
– Rzucać czy żucać? Ja p%%#%^, nigdy tego nie zrobię – żali się forumowicz na Wierze Lecha.
– Napisałem dażyć przez ż, boję się, że nie zaliczę. Są już gdzieś arkusze? – dopytuje kibic o nicku LegłaPana.
– Na pochybel konfidentom i ortografii! Nigdy nas nie złamiecie, h*je z Warszawy – zagrzewa do walki PogromcaAmiki2002.
Lamenty na forach okazały się zaskakująco skuteczne. Z naszych informacji wynika, że pod tablicami masowo pojawiają się schludnie ubrani mężczyźni o aparycji urzędników i zaczynają taśmowo wypisywać ortograficznie prawidłowe zdania.
Odbycie kary nie będzie jednak zaliczone. Okazało się bowiem, że jak zwykle byli to pracownicy Lecha.
To jest ASZdziennik. Prawdziwe kary będą łagodniejsze.