Pełna zapału, zaraz po wejściu do biura wpadła do pokoju socjalnego, żeby zostawić w lodówce ugotowany dzień wcześniej obiad – pyszny pieczony kalafior i własnoręcznie ukręcone smoothie ze szpinaku, gruszki i melona. Dumnie niosła drogie pudełka, gdy zdała sobie sprawę, że pierwszy raz od dwóch lat przynosi sobie obiad do pracy. Uśmiechnęła się.
– To piękny początek długiej podróży, w której każdego dnia staję się... Co to, k***a, jest? – powiedziała do siebie 30-latka, której oczom ukazał się rząd ciast równo ustawionych na jednym ze stolików. Brownie z wiśniami, beza, wegańska tarta z jabłkami – wszystkie lśniły w porannym słońcu.
– Mateusz. P****y Mateusz – dobrze trafiła. 27-letni Junior Key Account Manager, odchodził z pracy, bo dostał wymarzoną posadę drugiego AC na planie serialu. Mateusz, który pewnie od zawsze skrycie jej nienawidził, wykorzystał firmowy zwyczaj, aby przynieść do firmy kilka ciast ostatniego dnia pracy i udaremnić jej postanowienie o zdrowym odżywianiu.
– Nie, nie złamię się tak szybko – powiedziała na głos, żeby dodać sobie otuchy, i spojrzała na swoje dłonie, aby przypomnieć sobie, z jaką radością pakowała pyszne witaminy w wielorazowe pojemniki. Lecz tam już ich nie było. W jej rękach spoczywał papierowy talerzyk, na którym leżało brownie, beza i malutki kawałeczek tarty.
– Jak to się… – chciała o coś zapytać, jednak podstępny Mateusz, pewnie kontrolując jej umysł, wsadził jej własną ręką kawałek okropnego ciasta do ust. Tak właściwie całkiem dobrego ciasta. Kawałeczek naprawdę za***ego brownie, po czym bezczelnie, jakby nigdy nic, wszedł do pokoju socjalnego.
– Smakuje? – zapytał uśmiechnięty chłopak.
– Sp****j – rzuciła Marta i odeszła do biurka.
To jest ASZdziennik, wszystkie wydarzenia i cytaty zostały zmyślone.