Nowa metoda na wyzerowanie kosztów za długą, pełną niezręczności imprezę, z której każdy i tak zapamięta tylko torty typu nie za słodki, pijanego wujka i złe ułożenie stóp pana młodego w 23 sekundzie pierwszego tańca. Doug i Dedre, państwo młodzi z Chicago, postanowili wystawić rachunek mężczyźnie, który zadeklarował, że przyjedzie na wesele, a nie przyjechał.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
W zamian za mordę do wykarmienia mieli dostać w prezencie grubą kopertę, a otrzymali jedynie puste krzesełko. W związku z tym państwo młodzi wpadli na niecodzienny plan: postanowili obarczyć kosztami za nieobecność zaproszonego na wesele gościa, Phila Lewisa.
Mężczyzna pożalił się na fakturę na Twitterze:
Para z Chicago nie miała łatwo. Jak dowiadujemy się z mediów, na ich uroczystość nie przybyła prawie 1/3 gości, bo ups, wszyscy akurat mieli tego wieczoru umówionego dentystę, grabarza, tokarza i żuka gnojarza.
Choć przeszkodą w dotarciu na wesele u Douga i Debr, niewątpliwie, mógł być również fakt, że impreza odbyła się na Jamajce, a nie, np. pod tężniami w Ciechocinku.
Obarczony kosztami mężczyzna okazał się jednak znacznie bardziej uparty niż reszta: cztery razy potwierdził, że NO OCZYWIŚCIE, ŻE PRZYJEDZIE NA WESELE. To kłamstwo będzie kosztowało go około 1000 złotych.