30-latka poprosiła znajomych o opiekę nad psem, teraz musi zostać chrzestną ich dziecka
– Leciałam do Turcji i nie miałam z kim zostawić Bruna, mojego rat terriera. Damian i Aneta mieszkają na moim osiedlu. Spotkałam ich pod sklepem i – od słowa do słowa – poprosiłam ich o przysługę… Wtedy wszystko się zaczęło. Już w dniu wylotu mówili, żebym w zamian za opiekę przywiozła im coś do nowego mieszkania – mówi skrępowana Marta. – Myślałam, że to żarty, ale przez cały wyjazd wysyłali mi 150 screenów z różnymi wzorami dywanów anatolijskich. Przywiozłam im ceramiczne kubeczki do kawy – byli bardzo zawiedzeni. Wypominają mi to do dzisiaj.
Damian i Aneta to znajomi Marty z czasów liceum. Nie utrzymywali szczególnie bliskiego kontaktu, ale odkąd zajęli się Brunem, ich relacja znacznie się zacieśniła.
– Kiedyś Damian zadzwonił do mnie o trzeciej w nocy, prosząc, żebym przenocowała jego przyjaciela. Okazało się, że to jakiś koleś, którego poznał tego samego wieczoru w klubie. Oczywiście odmówiłam. Następnego dnia mówił, że nic nie pamięta i że na pewno żartował.
Minęły cztery lata od wycieczki Marty do Ankary, a kaliber próśb Anety i Damiana wciąż rośnie.
– Ostatnio wysłali mi zdjęcie parkietu w swoim salonie z podpisem „2021 – PAMIĘTAMY”. Chodzi o rok, w którym – ich zdaniem – oszukałam ich na dywan. Nazywają to „przekrętem tureckim”. Zastanawiałam się, czego chcą tym razem, skoro znów mi to wypominają. Okazało się, że wpadli na pomysł, żebym została chrzestną ich dziecka. Czy to się kiedyś skończy?
Historii takich jak Marty jest więcej. Nasi czytelnicy piszą:
– „Zostawiłem psa siostrze. Teraz muszę jej pomagać przy remoncie łazienki. Już trzeci weekend.” – „Brat wziął psa na dwa dni, a ja od dwóch tygodni wożę jego dzieci na basen.” – „Zostawiłem psa u ojca. Teraz codziennie dostaję pytania: ‘A jakbyś miał dziecko, to też byś tak wyjeżdżał?’” – „Oddałam psa rodzicom. Wróciłam, a tam harmonogram: mycie okien, koszenie trawnika i ‘pomoc z Wi-Fi’.”
Każda z tych osób mogłaby uniknąć kłopotów, gdyby zamiast zaciągać dług u znajomych i bliskich – zdecydowała się skorzystać z usług petsittera. Na przykład przez Petsy. Zero kombinowania, 100% profesjonalnej opieki.
A na dokładkę – przy pierwszym zamówieniu Petsy przekazuje część dochodu na karmę dla zwierząt w schroniskach. Dzięki temu nie tylko użytkownicy przestają „zaciągać długi” u bliskich, ale również schroniska – które często balansują na granicy budżetu – otrzymują realne wsparcie. Fajnie, co? Więcej o tej akcji przeczytasz tutaj.
To jest ASZdziennik, artykuł napisaliśmy razem z Petsy, głaszcząc swoje pieski.