Polska to kraj szans. Kibol, który wczoraj komuś przyj*bał, też chce zostać prezydentem
Kamil od lat jest oddanym kibicem Lechii Gdańsk. Ma swoje zasady, swój krąg zaufanych i swoją przeszłość – a w zasadzie teraźniejszość. Nie udaje świętego – czasem coś ukradnie, czasem komuś rozkwasi nos „dla idei”, innym razem dostanie mandat za fajerwerki w pociągu. Od zawsze czuł, że jest stworzony do czegoś więcej. Chciał być kimś ważnym. Może nawet najważniejszym. Chciał być prezydentem.
Przez lata wydawało mu się, że nie ma szans, bo nie chce rezygnować ze swojego kryminalnego stylu życia. Wszystko się zmieniło, gdy Karol Nawrocki został ogłoszony przyszłym prezydentem Polski. Dla Kamila to był znak od losu.
Skoro można być prezydentem z taką kartoteką, to czemu nie ja? – Mówi nam Kamil, wkładając snusa przed kamerą. – Przecież też kocham Polskę, też wiem, jak trzymać gardę i też lubię kraść. Co prawda, jeszcze nigdy nie ukradłem mieszkania, ale wszystko przede mną.
Kibol poczuł, że coś w nim pękło. Jak szyba autokaru drużyny przeciwnej po derbach. Pękła granica między marzeniami a rzeczywistością. Bez resocjalizacji i zmiany podejścia, dalej można być branym pod uwagę jako głowa państwa. Mega opcja!
Polska to kraj szans – wyznaje z dumą, ściągając kominiarkę. – Jak dobrze pójdzie, to za pięć lat, jak prezydent Nawrocki będzie kończył kadencję, ja mogę być już po kampanii. Może i nielegalnej, ale swojej.
Na razie Kamil zbiera podpisy pod petycją, by zmniejszyć ilość ochroniarzy na meczach Lechii. Wie, że musi zacząć rozwijać swoją kartotekę.
To jest ASZdziennik, wszystkie wydarzenia i cytaty zostały zmyślone.