Trwa dramat kolekcjonerów alertów RCB: rynek zalały fałszywki

Szymon Żurawski
12 października 2023, 21:06 • 1 minuta czytania
Przez ostatnie miesiące obserwowaliśmy, jak kolejna gałąź gospodarki powoli umiera. Kolekcjonerzy SMS-owych ostrzeżeń są przerażeni podróbkami pojawiającymi się nagle niczym muchomory na grupkach fanów medycyny alternatywnej. Rządzący w końcu wzięli się za ten niecny proceder. Czy Polska ostrzeżeniowa wstanie z kolan?
fot. Canva
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Rządowe Centrum Bezpieczeństwa rozesłało wczoraj do wszystkich ostrzeżenie, uczulając na próby wyłudzenia wrażliwych informacji. – W końcu zabrali się za tych cyberzłodziei! Fałszywe komunikaty psują nam rynek – piekli się Zbigniew Zastawka, właściciel jednego z warszawskich lombardów. – Podróbki prowadzą do dramatów. Wielokrotnie widziałem dzieciaki, które pakowały się przez nie w kłopoty... Okazuje się bowiem, że enigmatyczne wiadomości przekazywane od rządzących w formie starożytnych SMS-ów stały się hitem wśród ludzi, których nie bolą jeszcze kolana. – Przenośne drony i karty Pokemon to już przeszłość – mówi Zastawka. – Teraz zetki szaleją na punkcie alertów RCB. Przyczepiają je sobie do kluczy, plecaków i wyśmiewają nimi dorosłych. Hierarchia ostrzeżeń jest powszechnie znana: największym zainteresowaniem cieszą się te o szczepieniach lisów i manewrach wojskowych w Żyrardowie; nikt za to nie chce komunikatów o upałach i wichurach. Nie wiadomo, co stanie się z alertami RCB po niedzielnych wyborach. Wiele wskazuje na to, że będą rozsyłane nadal, ale po niemiecku. To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone.