Dramat profesory UW. Nie rozumie, czemu 30-latkowie chorują na depresję, skoro mogą jeść ser
Magdalena Środa, profesora na Uniwersytecie Warszawskim i filozofka nie rozumie, dlaczego 30 i 40-latkowie cierpią, skoro nie żyją w czasach, gdy jadło się marynowane żbiki panierowane w jeziorze, mieszkało w dwudziestkę w jednym kapciu i piło wrzątek z bojlera. Bo kiedyś to były powody do cierpienia, teraz to nie ma. Są tylko roszczeniowi dorośli z obsesją na punkcie psychoterapii.
Środa to kolejna przedstawicielka starszego pokolenia, która z rozrzewnieniem wspomina, że kiedyś to ludzie mieli prawdziwe problemy i nikt nie biadolił, a teraz jest łatwo, bo można jeść ser.
Szkoda, że zapomina, że w ten sposób można ciągnąć łańcuszek bez końca. Kiedyś to było: rozbiory i szkarlatyna, a nie Rzeczpospolita i marny covid.
Na szczęście profesora ma dla wszystkich dobrą radę: przestańmy się o siebie troszczyć i zapiszmy się do organizacji pozarządowej i toczmy krwawy bój z kapitalizmem. Z pewnością się uda, gdy ktoś nie ma siły wstać z łóżka i założyć skarpetę.
Dlatego w imieniu całego pokolenia chcielibyśmy oficjalnie przeprosić Magdalenę Środę za dbanie o własny komfort, dostęp do różnych rodzajów sera i poruszanie się Uberem zamiast czołgiem.
Zapomniało nam się, że najlepszą receptą na chorobę jest myśl o tym, że ktoś choruje bardziej.
To jest ASZdziennik, ale to prawda.