Minęły 2 tygodnie, a Cejrowski wciąż przeżywa tęczowe opaski z „Sylwestra Marzeń”

Aleksandra Kasprzak
16 stycznia 2023, 10:42 • 1 minuta czytania
Prawie wszyscy zapomnieli już o występie Black Eyed Peas podczas „Sylwestra Marzeń z Dwójką”, a nawet o tym, że w ogóle istnieje coś takiego, jak sylwester. Okazało się, że pamięta o tym jedna osoba na świecie i jest nią Wojciech Cejrowski, który wciąż żywo analizuje zawartość grzechu w kawałku materiału.
WOJCIECH STROZYK/REPORTER, Marek BAZAK/East News
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Jak zapewnia w programie „Antysystem”, sam feralnego występu nie widział, ale może się domyślać, jak wielkie szkody w widzach wywołał ów grzeszny performance. Być może nie zaszkodziłoby mu jednak łypanie na ekran jednym okiem, bo najwyraźniej nie może poradzić sobie z sylwestrowym FOMO. Jest już połowa stycznia, a Cejrowski nadal żyje imprezą, w której nawet nie uczestniczył.


– Jeżeli w pięknych ktoś promuje jakiś grzech, to jest to znak szatana, bo szatan propaguje grzechy. To był znak szatański w mojej ocenie rzymskiego katolika starego chowu – wypowiada się Cejrowski.

Niestety nie wiadomo, jakie jest oficjalne stanowisko katolików nowego chowu.

– Już samo patrzenie na obrzędy satanistyczne jest grzechem, a Kościół mówi, żeby się nie przyglądać nawet z ciekawości – dodaje.

Wspomina też o jawnej niesprawiedliwości i bezczelnym cynizmie telewizji. Kiedy on spalił flagę UE na wizji, to odbyła się interwencja, a jak ktoś publicznie oddał cześć piekłu, to ogłoszono to jako artystyczną ekspresją. Zupełnie jakby palenie rzeczy i nawoływanie do nienawiści nie byłoby tym samym, co wspieranie uciskanych mniejszości. Dziwne.

Liczymy, że Cejrowski otrząśnie się z sylwestra i w końcu odniesie się do grzesznie kolorowych szat eksponowanych w całej Polsce podczas Orszaku Trzech Króli.

To jest ASZdziennik, ale to prawda.