Tłumaczka książki dla dzieci pokazała, jak jednym słowem zatroszczyć się o wszystkie dzieci [PIĘKNE]

Paweł Mączewski
08 grudnia 2022, 16:32 • 1 minuta czytania
"Poznajemy nasze ciało" to książka dla dzieci, która pomaga lepiej zrozumieć siebie. Można dowiedzieć się, jak oddychamy albo czemu leci nam krew po skaleczeniu. To przydatne. Ale Strona Słownika Neutratywów Języka Polskiego zwróciła jednak uwagę na jeszcze jeden ważny szczegół.
Fot. Słownik Neuratywów Języka Polskiego
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

O co chodzi? O to, że na stronie o budowie ludzkiego ciała możemy w książeczce przeczytać taki opis: "Tutaj możesz zobaczyć, czym zazwyczaj różnią się dziewczynki od chłopców: Ania ma wulwę, a Franek penisa".


- Jedno "zazwyczaj", a tekst staje się inkluzywny - zauważają autorzy wpisu.

Tłumaczką książki jest Anita Jonczyk. Co ciekawe, słowo "zazwyczaj" dodano już na etapie tłumaczenia, bo nie było go w oryginale. Dlaczego? Bo - jak napisała autorka tłumaczenia pod postem - "słowa mają moc!".

I nic tutaj nie jest zmyślone: ani słowo "zazwyczaj", ani uzasadnienie tak inkluzywnego tłumaczenia.

To jest ASZdziennik, ale to prawda.