Zapytaliśmy posłankę Pawłowską o Marsz Niepodległości. Jest przeciwna i chętnie w nim pójdzie
Jak co roku o tej porze trwa spór o Marsz Niepodległości. Nacjonaliści domagają się przejścia ulicami miasta, by uczcić 11 listopada i wyjaśnić niedokończone porachunki z Empikiem przy rondzie de Gaulle'a, natomiast prezydent Warszawy próbuje nie dopuścić, by do tego doszło.
Nie zmienia to jednak faktu, że temat wciąż budzi duże emocje wśród obywateli po lewej stronie:
- Cała ta impreza to nie tylko manifestacja siły skrajnych nacjonalistów, wśród których nie brakuje czystej wody faszystów przed obecną władzą, która dostaje jasny komunikat: jesteśmy, jest nas wielu, mamy głosy, które możemy oddać w wyborach, mamy też pięści. To także wielogodzinny festiwal nienawiści, wykrzykiwania obraźliwych haseł, wskazywania urojonych wrogów, z którymi można walczyć oraz nieraz też niszczenie mienia. A to wszystko w centrum miasta - mówi Kasia.
Jak i po prawej stronie:
- Jebać lewaków! - tłumaczy nam Sebastian.
O zdanie w tej sprawie zapytaliśmy też posłankę Monikę Pawłowską, wcześniej związaną z lewicą, a obecnie w partii Prawo i Sprawiedliwość:
- Dobrze rozumiem napiętą atmosferę, Marsz Niepodległości we wcześniejszych latach wielokrotnie niósł ze sobą potyczki z policją, a nawet poważne akty wandalizmu, więc oczywiście powinno się go zakazać. Jeżeli jednak impreza się odbędzie, to z przyjemnością wezmę w niej udział - powiedziała nam Pawłowska dyplomatycznie stając po stronie interesów wszystkich i nikogo. Brawo!
To jest ASZdziennik, ale sąd naprawdę uchylił decyzję wojewody, pozostałe cytaty i wydarzenia zostały zmyślone.