Prawica znalazła diabła w zaproszeniu Trzaskowskiego na kolędy. A oto 6 jeszcze gorszych symboli
Nie pierwszy raz okazuje się, że coś, co pozbawionym kompasu moralnego liberałom zdaje się normalne, przed polską prawicą nie ma żadnych tajemnic. Jej twitterowi reprezentanci pod wodzą Wojciecha Biedronia - dziennikarza od braci Karnowskich - właśnie zanalizowali zaproszenie na wspólne kolędowanie, które do warszawian i warszawianek skierował Rafał Trzaskowski.
I znaleźliśmy jeszcze sześć znaków diabła.
1. Azazel pod postacią kozy
Spójrzcie na to czające się w kącie zwierzę. Tępy fan "Faktów" i "Gazety Wyborczej" weźmie je za psa, czujny obserwator zauważy jednak dwoje rogów i pysk usmolony od sadzy. Kopyta strategicznie schowano poza kadrem.
W piekielnej parodii tradycyjnej rodziny ojciec wygląda kropka w kropkę jak John Cassavetes w "Dziecku Rosemary" - ten sam, który zawarł pakt z Księciem Ciemności, zgadzając się, by zapłodnił on jego żonę. Córeczka przypomina zaś Wednesday Addams.
Dziwaczna bruzda na czole ojca może (jak uczył nas ksiądz Longchamps de Berier) być znakiem in vitro. Prawdopodobnie oznacza jednak zaczerpnięte z ezoterycznych religii Wschodu tzw. "trzecie oko" - okultysta Aleister Crowley też takie nosił.
Zwróćcie uwagę na kulistą narośl na brzuchu chłopca (to niej oparł dłonie, którymi czyni złowrogie gesty). Każdy, kto czytał opowiadania H.P. Lovecrafta, dobrze wie, że to na brzuchu kosmicznych istot mających pozór ziemskich można znaleźć zdradzające ich pochodzenie okropne macki.
Na plakacie nie widać, że poza tym chłopiec na pewno wydziela dziwny fetor i tak naprawdę ma rok, tylko wygląda na sześć.
Staroświecka suknia matki nawiązuje do purytańskiej Ameryki w czasach, gdy płonęły stosy w Salem. Najbardziej niepokoją jednak cztery czerwone guziki budzące skojarzenia z sutkami. Nie od dziś wiadomo, że czarownice mają ich więcej niż dwa, a dodatkowymi karmią swoje chowańce.