Koszmar influencera w piekle. Przez wieczność musi korzystać z produktów, które polecał za życia

ASZdziennik
Spodziewał się smrodu siarki, kotłów z wrzącą smołą, dziwacznych istot i generalnie niezłego Boscha. Prawda okazała się jednak o wiele gorsza. Jak przekonał się po śmierci influencer Kamil z Warszawy, piekło polega na tym, że musi przez całą wieczność używać wyłącznie produktów, które za życia polecał za pieniądze.
Fot. 123rf.com / Pixabay
- Jem jakiś gówniany catering pudełkowy i piję takie dziwne herbatki odchudzające - mówi rozżalony Kamil. - A diabły tylko siedzą i się ze mnie śmieją.

Kamilowi towarzystwa w piekle dotrzymuje też m.in. płyn do płukania, parownica i buty, których za życia nigdy nie założyłby prywatnie, bo wie, że ten model rozkleja się po miesiącu, a poza tym są brzydkie. Obecnie nie ma jednak wyboru.

- Boso nie mogę, bo te rozżarzone węgle trochę parzą w pięty - tłumaczy znękany influencer.

Na szczęście parownica i pudełka to nie wszystko. Kamil może na przykład udać się na zabieg mezoterapii igłowej albo kompletnie zmienić scenerię i pojechać na wycieczkę do kraju rządzonego przez dyktatora, bo i to udało mu się w życiu zareklamować. Ale, jak przyznaje influencer, to też się po jakimś czasie nudzi.


- Najgorsze, że jak od tego wszystkiego dostałem depresji, to kompletnie nie mam się do kogo zwrócić - mówi Kamil, który nigdy nie splamił się poleceniem followersom uczciwej psychiatrii czy psychoterapii.

I teraz może najwyżej wziąć jakieś podejrzane suple bez recepty.

To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone.