Dziwny przypadek 30-latki. Odkąd może pójść do parku, to już jej się wcale nie chce
Nietypowa historia przydarzyła się 30-letniej Joannie z Warszawy. Trzydziestolatka z utęsknieniem czekała na dzień, kiedy będzie mogła legalnie iść do miejskiego parku, przytulić się do drzewa i patrzeć znad maseczki, jak na nowo wzrasta jasnozielona trawa. Dzięki miłościwej decyzji rządu od dziś może już to zrobić.
- Jeszcze wczoraj słowa "Skaryszak" albo "Łazienki" brzmiały dla mnie jak najpiękniejsza muzyka - opowiada nam Joanna, siedząc wygodnie w domu na swojej kanapie. - Ale to było wczoraj, bo teraz już brzmią normalnie.
Jak dowiaduje się ASZdziennik, warszawianka porzuciła tęskne spojrzenia w stronę zamkniętych wrót parku i obsesyjne myśli o tym, czy już rozkwitły magnolie, na rzecz innych wartościowych rozrywek. W programie na dziś znalazło się bindżowanie serialu "Derry Girls" po raz trzeci i jedzenie chow mein z chińskiej budy nieopodal.
- Całkiem spoko ten makaron - ocenia Joanna, która zamawia go na telefon, bo jej się nie chce wychodzić.
Jak wynika z naszych informacji, 30-latka boi się, że mimo wszystko będzie jednak wkrótce porzucić wygodne leże i iść do parku. W przypływie bezmyślności i chwilowego zaćmienia już w sobotę umówiła się z koleżanką na spacer po Parku Ujazdowskim.
- Nie wiem, jakoś tak z Baśką zatęskniłyśmy za naturą, nawet sprawdziłam, że tam jest pomnik przyrody, orzech czarny - opowiada z żalem Joanna. - Ja nie mogę, no jakby mi nie przyszło do głowy, że przecież w Wikipedii sobie mogę orzech czarny zobaczyć.
Jak dowiaduje się ASZdziennik, obawy 30-latka już za pół godziny rozwieją się w pył.
Bo wtedy Baśka do niej napisze, że jednak to jej się nie chce.
To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone.