Strata czasu: 2-godzinne spotkanie z rodziną można było załatwić jednym mailem
Na serio wstał o o 10:00, mył głowę, ogolił się i założył wyprasowaną koszulę tylko po to? 38-letni Jakub z warszawskiego Mokotowa nie może uwierzyć, że stracił 2 godziny na całkowicie bezowocnego wideocalla. Przecież to spotkanie z rodziną można było załatwić jednym mailem.
- Aż mama miała łzy w oczach, pewnie z nudów - podkreśla Jakub. - Pewnie też wolałaby w tym czasie oglądać coś na Netfliksie.
A potem było jeszcze gorzej.
- Dwie bite godziny jałowego ględzenia, a to że Antosia tak wyrosła, a Jaś tak słodko wygląda w pluszowych zajęczych uszkach - irytuje się Jakub, który widzi te same zdjęcia od tygodnia na Messengerze. - Jak temat znowu zszedł na wątek, czy Kielecki jest lepszy od Dekoracyjnego, myślałem, że coś mnie trafi.
Bo przecież wałują ten temat od 20 lat, a sprawa nadal stoi w miejscu.
- W kadr cały czas właziły jakieś dzieci, psy i koty, a wszyscy nagle odrywali się od bieżących spraw i rozpływali w zachwytach, jakie to niby urocze - twierdzi Jakub. - I wtedy się rozłączyłem: rzuciłem wymówką, że mam drugą rodzinę na Zoomie.
Gdyby Jakub został do końca, to dowiedziałby się o planach na najbliższy rok. Rodzina ustaliła bowiem, że w Boże Narodzenie też się trzeba będzie znowu spotkać.
Tym razem osobiście na jakiejś większej integracji.
I że - być może - zaklepią dla Jakuba jedno wolne miejsce przy stole, na wszelki wypadek, gdyby jednak wpadł.
To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone.