Gry planszowe testowane na dzieciach: Producenci sprawdzają, czy 3-latki połkną małe elementy
Do szokującego odkrycia dotarł ASZdziennik w ramach śledztwa dziennikarskiego. Okazuje się, że większość producentów gier planszowych testuje swoje produkty na małych dzieciach. Sprawdzają oni, czy trzyletnie i młodsze maluchy zakrztuszą się małymi elementami gier.
Mogłoby się wydawać, że są jakieś uniwersalne normy prawne, które tę kwestię regulują. Jednak pionki, figurki, cube'y, kostki i znaczniki w planszówkach są tak różnorodne i mają tak fantazyjne kształty, że dla każdej gry trzeba ustalać osobno, czy stanowi zagrożenie dla maluchów.
Trudno powiedzieć, jakie rozmiary ma ten proceder. W testach w Polsce na pewno uczestniczą dziesiątki dzieci. Może nawet setki. Mali testerzy połykają miesięcznie nawet do 15 kilogramów plastikowych, tekturowych i drewnianych elementów na osobę.
Nie wszyscy mają szczęście, gładko przełykając miniaturowe jajka z Wingspana. Wielu niestety umiera, krztusząc się na śmierć znacznikiem akcji z Scythe'a czy, ironicznie, tokenem życia z Eldritch Horror.
Na razie jedynym sposobem, żeby nie przyczyniać się do tego niehumanitarnego procederu jest kupować jedynie absurdalnie drogie gry z Kickstartera z wielkimi, niepołykalnymi figurkami albo nie kupować planszówek w ogóle.
Ale wtedy nie nazywajcie się graczami.
To jest ASZdziennik. Wszystkie wydarzenia zostały zmyślone.