7 wymówek, które powstrzymują cię przed tańczeniem i jak je rozbroić

ASZdziennik
Taniec – to ruch, śmiech, swoboda, to Ginger Rogers i Fred Astaire, to Dirty Dancing, to teledyski Shakiry. To też piękne wspomnienia, których nie zatrze czas: zorba na weselu siostry, macarena na domówce i ta upojna noc w beach barze w Mikołajkach. Wszystko to może być twoje. Oczywiście pod warunkiem, że nie boisz się wyjść na parkiet, bo wtedy nic z tego.
Fot. unsplash.com
Oto 7 rzeczy, które powtórzcie sobie w głowie, kiedy serce rwie się do tańca, ale wewnętrzny wstyd nie pozwala i podsuwa kolejne wymówki. Sprawdźcie, a już nigdy więcej nie będziecie mogli sami sobie wkręcić, że oj nie, ja nie tańczę.

1. Ja nie umiem

Król wykrętów. Każdy umie, więc albo kręcisz, albo oglądasz za dużo telewizji i wstydzisz się, że nie umiesz zrobić szpagatu w powietrzu. "Ja nie umiem" brzmi najlepiej na weselu, kiedy ciocia Zosia chce tylko z tobą podrobić w kółeczku.

2. Ludzie będą patrzeć

Bo tak źle tuptasz i machasz rękami, że to po prostu musi przykuwać wzrok. Podpowiedź: nikt nie będzie patrzeć, bo każdy skupia się na tym, żeby samemu nie wyglądać zbyt głupio. Tak, nawet ta laska, która właśnie robi shimmy na stole.


3. Nie, nie, jestem pijana / pijany

W przeciwieństwie do całej reszty ludzi na tej imprezie, co?

4. Mam niewygodne buty

Typowa kobieca wymówka. Jest na to jedna odpowiedź: zrzucaj szpilki i tańcz boso. Bądź czarującą ekscentryczką, wolną i nieposkromioną jak wiatr. Taniec na bosaka może być mniej uroczy, jeśli jesteś mężczyzną, ale czy mężczyźni miewają niewygodne buty?

5. Nie mam partnera/partnerki

To najlepszy argument za tym, żeby nie uczyć się tańczyć, mimo że na każdej imprezie brakuje ci w życiu tej umiejętności. W tym miejscu nadajemy ważny komunikat: jest XXI wiek, partnera można znaleźć w internecie. To taka sieć między komputerami, może ją znacie.

6. Mam traumę po studniówce

Polonez w wieku 18 lat to nie jest bułka z masłem. Szanujemy trudne wspomnienia, jakie pozostawiło w tobie mozolne przełażenie pod korytarzem z cudzych rąk pod ostrzałem spojrzeń facetki od matmy i kolesia od WF. Ale trzeba przełamywać lęki.

7. Zmęczony jestem

A tu wystarczy się napić Coca-Coli Energy. Nawet bez lodu zamrozi poczucie wstydu – to samo, które cię dręczy zupełnie bez sensu. A poza tym hej, to "Energy" w nazwie nie jest bez powodu. Po kofeinie z guaraną naprawdę przestanie ci się chcieć podpierać ściany. Poczuj pozytywną energię!

I wyjdź wreszcie na ten parkiet.

Zobaczcie spot Coca-Cola Energy i „poczujcie pozytywną energię”.

To jest ASZdziennik dla napoju energetyzującego Coca-Cola Energy.