Dramat CD Projekt RED. Keanu Reeves ciągle włazi im do biura i prosi, żeby dali trochę pograć

Mariusz Ciechoński
Mogłoby się wydawać, że współpraca z uwielbianym hollywoodzkim aktorem to spełnienie marzeń, jednak rzeczywistość rzadko bywa tak różowa.
Fot. 123rf.com
Kiedy CD Projekt Red pokazał na targach E3 nowy trailer Cyberpunka 2077, świat (a przynajmniej komputerowych i konsolowych nerdów) oszalał. A to za sprawą Keanu Reevesa, który użycza głosu i twarzy Johnny'emu Silverhandowi, jednej z kluczowych postaci w grze.

Wszyscy pozazdrościli pracownikom polskiego studia pracy z głównym bohaterem m.in. Matrixa i Johna Wicka, ale mało kto zna mroczną stronę tej kooperacji. Jak twierdzą pracownicy CD Projekt, aktor ciągle nachodzi ich w warszawskim biurze w godzinach pracy i chce pograć na komputerze w ukończony fragment Cyperpunka 2077.


– Keanu chyba nie rozumie, że ciężko pracujemy, żeby skończyć grę. Wchodzi bez pukania, zaczepia nas, kopie w krzesła i marudzi, żebyśmy dali mu trochę pograć – opowiada Łukasz Bąbel z działu QA.

Aktor ponoć także głośno narzeka, że mu się nudzi, krzyczy, że "ktoś inny może chodzić, a on tylko postrzela", a jak ktoś odchodzi od komputera, natychmiast siada na jego miejscu i odpala demo CP 2077, o którym mówi "ta gra o mnie".

Niestety raz w ten sposób skasował wiele ważnych plików i trzeba było przenieść premierę na kwiecień 2020.

To jest ASZdziennik. Keanu Reeves w Cyberpunku 2077 nie został zmyślony.