Fot. Storyblocks, KPP w Piasecznie

Nagłówek to nie jedyna fantazyjna część tej opowieści. Ciekawsze jest wytłumaczenie 26-letniego mężczyzny skonfrontowanego ze zdarzeniem.

REKLAMA

Ale zanim do niego dojdziemy, podsumujmy fakty. Policjanci z Piaseczna zatrzymali mężczyznę, który znacznie przekroczył dozwoloną prędkość i nie miał zbyt wielu argumentów na swoją korzyść. Za to policjanci argumentów mieli całkiem sporo. Okazało się, że 26-latek:

  • jechał 144 km/h w miejscu, gdzie dozwolona prędkość maksymalna to 70 km/h;
  • miał 2,5 promila alkoholu we krwi;
  • był objęty zakazami prowadzenia pojazdów;
  • na próbę zatrzymania przyspieszył i próbował uciec;
  • gdy już doszło do zatrzymania, wdał się z policją w dyskusję na temat narkotyków, wyznając, że nie widzi nic złego w jeździe pod wpływem i on sam też lubi sobie zajarać. 
  • Co świadczy na jego korzyść?

  • charyzma i pewność siebie, która z pewnością pomaga w sytuacjach innych niż interwencja policyjna.
  • A teraz najlepsza część, czyli wersja wydarzeń kierowcy. 26-latek wyznał policjantom, że tak naprawdę to ma problemy z narzeczoną, więc pędził, bo musiał odreagować. 

    Dlatego uroczyście witam 26-latka w gronie kierowców, którzy ostatnio zrobili coś spektakularnego. Będzie towarzyszył:

  • - kobiecie, która twierdzi, że pędziła 111 km/h w miejscu z ograniczeniem do 50 km/h, bo „popchnął ją diabeł”;
  • - 38-latce, która wjechała samochodem do basenu. 
  • To jest ASZdziennik, ale to prawda.