
Od dzisiejszego wieczora działanie metra w Warszawie zostało wstrzymane na 10 stacjach. Zamknięty jest również Dworzec Centralny. Politycy mają nadzieję, że to powstrzyma Warszawianki od szlajania się po mieście i jeżdżenia byle gdzie, po byle co.
– Mogłyby siedzieć w domu i rodzić dzieci – zauważają specjaliści zatrwożeni niskim współczynnikiem dzietności w Polsce. – Dlatego koniec ze szlajaniem się po mieście. Ostatnimi czasy zaobserwowaliśmy coraz więcej kobiet poruszających się beztrosko linią M1. A czy zamiast jeździć metrem, nie mogłyby jeździć z wózkiem?
To pierwsze ostrzeżenie. Jeśli liczba zapłodnień nie wzrośnie liczba urodzeń na kobietę nie wzrośnie z 1,16 do 2,5, specjaliści grożą, że wyłączą także linię M2, a potem tramwaje, autobusy. Skonfiskują też auta prowadzone przez kobiety.
Maszyniści metra przy współpracy z prawicowymi politykami przygotowali kilka groźnych rymowanek ku przestrodze dla warszawskich kobiet:
Na Marymoncie nie kupisz dziecka w dyskoncie.
Plac Wilsona niskiej dzietności nie pokona.
Lambadziary z Dworca Gdańskiego kopią dzieciaka smutnego.
Ratusz Arsenał to przystanek, gdzie nie niesie się dzietności kaganek.
Metro Świętokrzyska nie zastąpi ci synka.
– Przy „Centrum” musieliśmy odpuścić, bo z tym przystankiem nic się nie rymuje – żali się Krzysztof Bosak, fan rymowanki „Kotki i psiecka nie zastąpią ci dziecka”.
Baby na Politechnice, uczcie się w rodzenia technice.
Pole Mokotowskie to bezdziecie dziadkowskie.
Racławicka, hodujcie macicy bicka.
To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone, ale M1 naprawdę nie działa na wymienionych przystankach.
