Fot. Flickr, Instagram/klaudia.domagala.90

Od dzisiejszego wieczora działanie metra w Warszawie zostało wstrzymane na 10 stacjach. Zamknięty jest również Dworzec Centralny. Politycy mają nadzieję, że to powstrzyma Warszawianki od szlajania się po mieście i jeżdżenia byle gdzie, po byle co.

REKLAMA

– Mogłyby siedzieć w domu i rodzić dzieci – zauważają specjaliści zatrwożeni niskim współczynnikiem dzietności w Polsce. – Dlatego koniec ze szlajaniem się po mieście. Ostatnimi czasy zaobserwowaliśmy coraz więcej kobiet poruszających się beztrosko linią M1. A czy zamiast jeździć metrem, nie mogłyby jeździć z wózkiem?

To pierwsze ostrzeżenie. Jeśli liczba zapłodnień nie wzrośnie liczba urodzeń na kobietę nie wzrośnie z 1,16 do 2,5, specjaliści grożą, że wyłączą także linię M2, a potem tramwaje, autobusy. Skonfiskują też auta prowadzone przez kobiety.

Maszyniści metra przy współpracy z prawicowymi politykami przygotowali kilka groźnych rymowanek ku przestrodze dla warszawskich kobiet: 

Na Marymoncie nie kupisz dziecka w dyskoncie.

Plac Wilsona niskiej dzietności nie pokona.

Lambadziary z Dworca Gdańskiego kopią dzieciaka smutnego. 

Ratusz Arsenał to przystanek, gdzie nie niesie się dzietności kaganek.

Metro Świętokrzyska nie zastąpi ci synka.

– Przy „Centrum” musieliśmy odpuścić, bo z tym przystankiem nic się nie rymuje – żali się Krzysztof Bosak, fan rymowanki „Kotki i psiecka nie zastąpią ci dziecka”.

Baby na Politechnice, uczcie się w rodzenia technice.

Pole Mokotowskie to bezdziecie dziadkowskie. 

Racławicka, hodujcie macicy bicka. 

To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone, ale M1 naprawdę nie działa na wymienionych przystankach.