
Z Muzeum Egipskiego skradziono bransoletkę mającą 3000 lat, a następnie stopiono z inną biżuterią. Pech chciał, że nie był to zwykły eksponat, ale dom opiekuńczej demonki Taweret. Troszkę ją to zdenerwowało…
Haniebnego aktu dokonała konserwatorka zabytków. Jej motywy są nieznane, choć podejrzewa się, że chciała po prostu zarobić. Szkoda tylko, że naraziła w ten sposób cały naród egipski. Wściekła Taweret stwierdziła, że nie będzie dłużej chronić ludzi przed złymi duchami.
– Oni mnie nie szanują, to dlaczego ja mam to robić? – żali się demonka.
– Gdy kupowałam ten mikroapartament po okazyjnej cenie, zapewniano mnie, że nikt nie odważy się mnie niepokoić. I co? Minęło przecież ledwie 3000 lat, a ja zostałam bezwstydnie wyrzucona na piach.
Od momentu sprofanowania bransoletki, Egipcjan dręczą koszmary, a w szpitalach brakuje położnych. To nie przypadek – Taweret jest opiekunką kobiet w ciąży, a w swojej złości sprawiła, że wszyscy pracownicy medyczni się pochorowali, przez co nie ma kto odbierać porodów.
– Okres predynastyczny… to były czasy – wspomina z sentymentem Taweret.
– Uważano mnie za wielkie i wszechmocne bóstwo. Potem uznano, że jestem tylko marną demonką opiekuńczą i nawet kapliczki rzadko stawiano. A teraz? Moje imię znają już chyba tylko fani komiksów i filmów hollywoodzkich…
To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia są zmyślone, ale 3000-letnia bransoletka naprawdę została skradziona z Muzeum Egipskiego i stopiona z inną biżuterią.