
Na warszawskim Mokotowie funkcjonariusze policji podjęli nietypową interwencję. Przedmiotem zainteresowania patrolu stała się grupa dzików, które w godzinach nocnych wkroczyły na teren zabudowany. Całe zdarzenie zostało nagrane, co pozwala nam przeanalizować techniki negocjacyjne i behawioralne, jakimi posługują się wyszkoleni stróże prawa – osoby, które na co dzień są odpowiedzialne za utrzymywanie bezpieczeństwa publicznego.
Przeanalizujmy to krok po kroku:
W krzakach mokotowskiego ekosystemu miejskiego reflektory radiowozu oświetliły grupę osobników poruszających się w formacji rodzinnej. Po chwili usłyszeliśmy głos wydobywający się z policyjnego megafonu. Z tonu i struktury wypowiedzi wnioskuję, że do działań oddelegowano negocjatora.
„Do lasu” Pierwszy sygnał to wyraźne wskazanie kierunku ewakuacji. Funkcjonariusz bazuje tu na wiedzy z zakresu ekologii. Wie, że ssaki z rodziny świniowatych są z lasu.
„RAZ, DWA, TRZY!” Negocjator wypowiada te słowa, aby nadać rytm kopytom. Dzięki temu zwierzęta mogą poruszać się w równym tempie, nie tracąc kontaktu z resztą dzików. Wybiera do tego trzy pierwsze cyfry – najbardziej podstawowe.
„Nie ma was” Klasyczny komunikat afirmacyjny, który daje zwierzętom do zrozumienia, że ich obecność w tym miejscu jest chwilowa i zaraz powinna zostać skorygowana.
„A ty duży się nie patrz, tylko prowadź” W tym momencie negocjator identyfikuje lidera watahy i kieruje do niego spersonalizowaną komendę, delegując rolę przewodnika.
„Do lasu” (powtórzenie kontrolne) Powtórzenie zwiększa skuteczność przekazu i eliminuje ryzyko błędnej interpretacji.
„Maluchy też” Odwołanie do osobników młodocianych, które – jak to bywa i w świecie ludzkim, i zwierzęcym – są najbardziej skłonne do niesubordynacji. To wskazuje na troskę o pełną ewakuację grupy.
„Dziękuję” Zakończenie akcji elementem grzecznościowym. To sygnał, że interwencja zakończyła się sukcesem i że w przyszłości relacje na linii policja–dziki mogą układać się pokojowo.
To jest ASZdziennik, ale to prawda.