
W jakich czasach przyszło nam żyć? Najpierw każą wstawać wcześniej i miauczeć głośniej, a gdy kotek podróżuje z Vannes do Paryża, to spotyka go kara.
Camille, musiała uiścić karę około 470 złotych, bo jej kotek w transporterku, Monet, okazał się zbyt hałaśliwy. Pasażerka została poproszona o przeniesienie się do spokojniejszego wagonu, ale odmówiła.
To nie jest aż tak zaskakujące, jak mogłoby się wydawać. Jak dowiadujemy się z mediów, w lutym mężczyzna dostał mandat w wysokości ok. 850 zł za rozmowę w trybie głośnomówiącym, a jeden z pielgrzymów śpiewających „Jubilate Deo” na dworcu w Montparnasse został ukarany za zakłócanie porządku publicznego.
Camille relacjonuje, że koteczek miauczał „trochę” i to „na początku podróży”. Okazuje się, że jeden z pasażerów złożył na kitku skargę.
Z kolei z oświadczenia przewoźnika kolejowego dowiadujemy się, że mandat nie wynikał z samego faktu miauczenia Moneta, a ze skarg i napięcia pasażerów, którzy źle zareagowali na odgłosy kotka.
A co do hipotezy z nagłówka – zdecydowanie nie był to pociąg Interkitty. Gdyby nim był, mandat zapłaciliby ludzie, którym nie spodobało się miauczenie.
To jest ASZdziennik, ale to prawda.