
Wręczono najważniejsze odznaczenie tego roku. Nie, nie chodzi o Oscary, Puchar UEFA, ani Nagrodę Nobla. W piątek odbył się konkurs na Najbrzydszego Psa Świata. Został nim buldog mieszany o imieniu Petunia.
W typowych zawodach piękności rasowych psów Petunia nie miałaby szans. O czym my mówimy…? Nie zostałaby nawet dopuszczona przez swoje pochodzenie! A tu proszę, pojechała sobie do Kalifornii, została doceniona, a jej pani otrzymała 5 tys. dolarów nagrody (aaaaale będzie z tego smaczków!).
Konkurs na Najbrzydszego Psa Świata odbywa się od prawie 50 lat. I nie jest to inicjatywa, która ma na celu wyśmiewanie zwierzaków, które wymykają się kanonom piękna. Wręcz przeciwnie, chodzi w niej o to, by zauważyć, że każdy psiak jest supersłodki i – przy okazji – zachęcić do ich adopcji.
Ja osobiście, wzdrygam się na widok okaleczeń, ale miałem okazję opiekować się pieskiem znajomych, który w wypadku stracił jedno oko. Nie tylko mnie od niego nie odrzucało, ale wręcz go pokochałem i potwornie trudno było mi oddać go właścicielom.
Dlatego, jeśli tylko możecie sobie pozwolić, by przyjąć do swojego domu i serduszka jakiegoś uroczego „brzydala”, ruszajcie do schronisk. Może w przyszłym roku nagroda będzie Wasza.
To jest ASZdziennik, ale to prawda.