Canva
Reklama.

Pracownicy placówki osłupieli, gdy w ich ręce trafiła książka, której termin zwrotu upłynął 6 października 1973 roku – w czasach, gdy najlepszą rozrywką było oglądanie telewizji w kolorze.

„Obliczyliśmy, że według naszego starego cennika kara za zwłokę wynosiłaby 1878 dolarów i 30 centów” – napisała na swoim Facebooku Enderlin Municipal Library, dodając, że, o ironio, rada biblioteczna zaledwie miesiąc temu zdecydowała się znieść opłaty za długoterminowe przetrzymanie książek. Gdyby władze biblioteki poczekały z tą decyzją miesiąc, mogłyby dziś mieć nową kserokopiarkę.

Dołączona do paczki darowizna w wysokości 20 dolarów jest uroczym przejawem skruchy, lecz nastręcza bibliotece kłopotów. W świetle nowych zasad na przetrzymywaczu nie ciąży żaden dług. To biblioteka jest teraz winna 20 dolarów anonimowemu czytelnikowi!

Spirala bibliotecznego długu zatoczyła kolejny krąg i ponuro zjeżdża w dół. W otchłań ekonomicznej dystopii. Czy nie jesteśmy w stanie uciec od bycia winnym jakiejś należności, niezależnie po której strony bibliotekarskiego kontuaru się znajdziemy? Pewnie trochę przesadzamy.

To jest ASZdziennik, ale to prawda.