Teraz przeszła do alejki, którą odwiedza tylko, gdy musi. Chodzi o te małe, kolorowe pudełeczka. W sensie o prezerwatywy. Z każdą chwilą kobieta czuje, że traci tożsamość. Nie wie, czy zachowuje się jak wyuzdana lafirynda, czy po prostu dorastała w kulturze, w której ludzie rozmnażają się poprzez wspólne leżenie pod kocem.
W głowie przewija się myśl o tych, co przeszli przez piekło proszenia o ten środek antykoncepcyjny przy ladzie. Czy naprawdę istnieją ludzie, którzy patrzą kasjerowi prosto w oczy i mówią: „Aha! I jeszcze poproszę te Pleasuremax Ultra Extra Safe Regular Fit Mega Prążkowane”...? Czy nie znają uczucia wstydu? Chcą by każdy wiedział, że uprawiają s...e...k...s? Czy są zwierzętami niepotrafiącymi hamować swoich instynktów? Prawdopodobnie tak właśnie jest.
Kobieta przemyka między półkami z nadzieją, że nikt nie zauważy tego haniebnego aktu i braku powściągliwości. Zimna pogoda działa na jej korzyść – kurtki szeleszczą, buty skrzypią. To pozwala precyzyjnie określić lokalizacje potencjalnych świadków. Nagle – luka w systemie. Czysto. To jej moment.
Dłoń wślizguje się w strefę zakazaną. Szybki chwyt, minimalny kontakt wzrokowy z produktem. Sukces. Opakowanie ląduje w koszyku, ale przecież nie może tam leżeć bez żadnej osłony. Magda rzuca na nie peeling do twarzy dla niepoznaki. Robi to nonszalancko – tak, że trochę je widać, a trochę nie.
Czas pójść do kasy. Dziś Magda zdecydowała się na samoobsługową, a następnym razem chyba zamówi je przez internet.
To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone.