Świat wielkiej polityki rządzi się swoimi prawami. Dlatego Mateusz Morawiecki podczas pobytu w Waszyngtonie załatwiał swoje sprawy w mieście. Pieszo. Niby zwykła rzecz – były premier przecież też może chodzić na piechotę. Jak czegoś nie będzie wiedział, to zapyta lokalsów. Co złego może się wydarzyć?
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
W Waszyngtonie odbywał się właśnie wiec Donalda Trumpa. Ulice były pozamykane, a wszędzie stali ludzie w odblaskowych kamizelkach mający pilnować porządku. Morawiecki, idąc na wywiad, odwołał się do ludowej mądrości „koniec języka za przewodnika” i zapytał, jak ma dotrzeć na miejsce swojego spotkania.
Okazało się, że sława dokonań Morawieckiego ma charakter raczej lokalny, ponieważ Amerykanie nie rozpoznali byłego premiera RP, posła na Sejm, przewodniczącego Partii Europejskich Konserwatystów i Reformatorów. Prosili go nawet, aby udowodnił, że mówi prawdę.
Wtedy wydarzyło się najważniejsze. Morawiecki wyciągnął telefon i udowodnił strażnikom swoją tożsamość. My, ASZdziennik, dotarliśmy do informacji o tym, co pokazał funkcjonariuszom.
Były premier RP, poseł na Sejm, przewodniczący Partii Europejskich Konserwatystów i Reformatorów pokazał zdjęcie Michaela „Mike’a” Wazowskiego, mówiąc:
– Poland, me Poland, Wazowski my cousin – odparł, co w wolnym tłumaczeniu znaczy: „Jestem byłym premierem RP, posłem na Sejm, przewodniczącym Partii Europejskich Konserwatystów i Reformatorów”.
Panowie ze służb porządkowych zgodnie uznali, że Morawiecki musi mówić prawdę i pomogli mu dotrzeć tam, gdzie chciał.
Sam Wazowski nie komentuje sprawy.
To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone.
Aktor w Klubie Komediowym, związany ze sceną od 2015 roku. Absolwent Wiedzy o Teatrze na Akademii Teatralnej im. A. Zelwerowicza w Warszawie. Autor skeczy i scenariuszy filmów krótkometrażowych.