
Jak informuje "Rzeczpospolita", Poczta Polska znajduje się w bardzo złej sytuacji finansowej. Wykazuje ogromne straty wynoszące w tym roku już ponad 400 milionów złotych. Związki zawodowe grożą strajkiem lub arbitrażem, jeśli ich żądania nie zostaną spełnione w ciągu 14 dni.
Udało nam się dotrzeć do osób, które wiodą pocztowy lud na barykady. – Mamy dość. Dla wielu jesteśmy tylko bezwolnymi tragarzami paczek i listów oraz sprzedawcami książek kucharskich siostry Anastazji. A przecież mamy uczucia – mówi nam Pat Ikot, jeden ze związkowych liderów. – Od razu uruchamiamy opcję atomową: będziemy zostawiać awizo bez próby kontaktu z adresatem. Listowa rebelia zatrząśnie krajem w posadach. Obywatele, przyzwyczajeni do otrzymywania szybko i sprawie swojej poczty, zostaną wybudzeni z tego pięknego snu. – To będzie pocztowe piekło. Ale nie mieliśmy innego wyboru – uśmiecha się smutno Pat. – Pobraliśmy swój numerek do wolności i spokojnie oczekujemy rozmowy z szefostwem. To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone, ale problemy Poczty Polskiej to prawda.