Tak było też dziś na A2 na wysokości Konina.
Mirek przypomniał sobie, że nie odpisał swojej partnerce na ważnego SMS-a z pytaniem, co dzisiaj na obiad. To wystarczyło, by Mirek pokazał, jak tchórzliwym jest kierowcą.
Co zrobiła ta życiowa fajtłapa? Zamiast złapać za telefon, ustawić tempomat na 120 km/h, kierownicę ustabilizować kolanem, zrelaksować się, cieszyć się trasą i normalnie odpisać, Mirek włączył kierunkowskaz, zjechał na prawy pas i zaparkował na pierwszym lepszym MOP-ie.
Dopiero wtedy odpisał dziewczynie, że może zjedzą dziś kartacze albo pyzy. Szacuje się, że na tak asekuracyjnej i nudnej jeździe Mirek stracił ok. 5 minut życia, a poziom adrenaliny w jego organizmie spadł do poziomów niegodnych polskiego kierowcy z lewego pasa.
Bo co złego mogłoby się stać, gdyby Mirek zrozumiał, że bez ryzyka nie ma zabawy, i odpisał na SMS-a zza kółka? Stłuczka? Wypadnięcie z trasy? Skasowanie raptem paru barierek? Wjazd na przeciwległy pas?Karambol z udziałem dwudziestu aut? Dla prawdziwego króla szos to chleb powszedni, którego Mirek nie chce skosztować, bo najwyraźniej się boi. Co więcej, Mirek przed wyruszeniem w dalszą drogę zrobił sobie przerwę: wypił kawę i zjadł hot doga, tak jakby nie mógł tego zrobić w trasie. Od czego ma dwie ręce? Niech uczy się od najlepszych: są tacy, którzy w czasie jazdy potrafią zrobić sobie selfie, pyknąć parę leveli w grze mobilnej albo nadrobić zaległy sezon ulubionego serialu.
Ten nudziarz jednak dał sobie wmówić, że bycie kierowcą to wzięcie odpowiedzialności za siebie, pasażerów, a także za innych uczestników ruchu drogowego. I że korzystanie ze smartfona podczas prowadzenia auta jest "lekkomyślne". Powinni odbierać takim prawo jazdy. Jak tylko wyjdę z więzienia za spowodowanie katastrofy w ruchu lądowym, to się za nich wezmę.
To jest ASZdziennik dla OTOMOTO. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone, ale serio: NIE KORZYSTAJMY z telefonów komórkowych podczas jazdy. Każda wiadomość może poczekać do następnego przystanku lub MOP-a.