Bóg jej nienawidzi! Leilani Szajek, propagatorka manifestowania marzeń, znalazła niezawodny sposób na życie wieczne: wystarczy zakwestionować śmierć i wkręcić sobie bycie nieśmiertelnym. Hmmm, może i nie brzmi przekonująco, ale spokojnie. Szajek ma dowody.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Są to dowody z cyklu tych najmocniejszych, a mianowicie – anegdotyczne.
Szajek opowiada:
– Dobra wiadomość jest taka, że jak ktoś wyeliminuje koncept śmierci ze swojej „podświadomości”, czyli uwierzy w to, że nie musi umierać… wtedy ciężko umrzeć, a raczej się chyba nie da – twierdzi Leilani, wzbogacając wypowiedź płaczącym ze śmiechu (lub żenady) emoji.
Czas na największe show:
– Sprawdzane, nawet na znajomych. Jeden wyeliminował wg. moich wskazówek koncept śmierci i wziął Lamborghini, wjechał w Holandii z zawrotną prędkością w betonowy mur. Samochód do likwidacji, on nawet nie miał zadrapania.
Jakie wyjaśnienie oferuje śmierciosceptyczka?
– Po prostu wtedy świadomie robi się skoki kwantowe i prawdopodobnie, no co tu dużo mówić, nie trzeba umrzeć.
Leilani, na szczęście, ostrzega: nie każdy powinien rozbijać się swoim Lamborghini w Holandii, póki nie zyska pewności, że eliminacja konceptu śmierci nie odbiła się na jego podświadomości. Miło! To odpowiedzialne.
– Ale kochane dzieci, nie róbcie tego sami w domu. Lepiej nie sprawdzać, jak ktoś nie ma pewności, czy odcisnął to na podświadomości.
My za to radzimy, by wyeliminować ze swojej podświadomości koncept szurów.