GOSIA. Wychowana, prawdopodobnie, przez stado goryli. To tłumaczyłoby jej bujne owłosienie w postaci niewidocznego włoska w okolicach żuchwy i absolutny brak przyswojenia ludzkich obyczajów.
Gdyby wybrała się na casting do „Pięknej i Bestii”, nikt nie miałby wątpliwości, kogo powinna zagrać Gosia.
Każdego ranka podnosi swoje ciężkie od włosa cielsko i wyrusza w świat, strasząc swoją fizjonomią ultrasów prawdziwych kobiet, którzy dobrze wiedzą, że monstra takie jak Gosia zwiastują koniec przyjemnego świata, w którym kobiety czują, że naturalne owłosienie czyni je nieatrakcyjnymi.
Gosia popełniła okrutne faux-pas: okłamała wszystkich, że jest kobietą, pomimo obrzydliwego, wstrętnego włosiska wystającego jej z twarzy niczym płciowy redflag. Najwyraźniej Gosia nie urodziła się z maszynką w dłoni, a jej pępowina nie została zwinięta w kształt depilatora. Z tego powodu Gosia jest wyjątkowym przypadkiem bydlęcia, które próbuje upodobnić się do prawdziwej kobiety. I może udałoby się jej ciągnąć tę farsę, gdyby nie…
TEN WŁOS.
JEZUS MARIA, OBRZYDLIWY STERCZĄCY CZARNY KŁAK.
WIDZICIE GO?
NIE? A TERAZ?
NO ALE ON SERIO TAM JEST I TO OBRZYDLIWEEEE, FUJ, FUJ!
Może i Gosia ma gdzieś walory estetyczne, ale mogłaby zadbać choćby o higienę.
Po samym zdjęciu czuć, że śmierdzi. Na pewno poci się przez policzek, a wiadomo, że owłosiony policzek śmierdzi bardziej niż bezwłosy. To niefajne, gdy kobieta śmierdzi.
Gosi znacznie bliżej do straszydła niż kobiety. Może i ma całkiem normalną fizjologię i nie obchodzą ją patriarchalne brednie zakompleksionych chłopaczków, ale błagam, niech nie nazywa się przy nich kobietą.
Bo najlepiej w ogóle z nimi nie rozmawiać.
To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone.