logo
Fot. 123rf.com
Reklama.

– Praca w openspejsie odbiera mi chęci do życia – wyznaje 30-latka. – Nie ma nic gorszego niż przeszklone drzwi, za którymi ukrywają się ludzie udający, że pracują. Biuro to zbiorowisko uwięzionych w akwarium martwych bystrzyków.

30-latka stara się unikać niezręczności, toteż nie mówi o swoich ichtiologicznych spostrzeżeniach byle komu. Jednak mimo wszystko ceni swoich współpracowników na tyle, by zostawiać im drobne wskazówki dotyczące swojego stanu. Gdy ktoś zauważy, że od trzech godzin stoi nieruchomo przy dystrybutorze z wodą i pyta, czy wszystko w porządku, Maria odpowiada:

– Spoko, spoko. Plum, plum – zdradza, patrząc prosto w oczy pytającego. Kto zrozumie, ten zrozumie. W biurowym terrarium każdy patrzy tylko na własne akwarium.

Podczas ambitnego i angażującego projektu 30-latka czuje się zdrowa jak ryba chora na posocznicę skutkującą śmiercią jej przebodźcowanego mózgu.

Maria zdaje sobie sprawę, że jej ciągłe porównywanie się do zdechłej ryby może być niewygodne dla wrogów hydrosfery. Dlatego stara się płynnie mknąć przez small talki, zbierać ładne porosty dla koleżanek narzekających na odrosty, a gdy bezsensowne projekty płyną jak rzeka, robi wszystko, by nikt nie zauważył, że jej wkład w pracę to beka.

Rybny stan może też rozumieć nieco szerzej:

– Przeważnie i tak czuję się, jakby szef usmażył mnie na patelni i zapłacił mi za to tyle, co nic, a potem sprzedał efekty mojej pracy po zawyżonej cenie bogatym turystom. Do tego zawsze dorzuca mi do teamu ludzi o mentalności ziemniaczanego purée – żali się Maria.

W związku z tym 30-latka już wie, co zrobi na koniec dnia.

Pójdzie do łazienki i spuści się w sedesie, licząc, że trafi do rybkowego raju.

Nieświadoma, że czeka ją po tym niezręczna rozmowa z hydraulikiem. A potem jej ukochana praca zacznie się od nowa.

To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone.