Fot. 123rf.com
REKLAMA

To pierwsze w historii mistrzostwo świata w chodzie sportowym, które zawodniczka wywalczyła nie wychodząc nawet z domu.

Polka pokonała cały dystans 50 kilometrów w niewiele ponad 4 godziny, podczas gdy dotychczasowy rekord Polski wynosił aż 4:31:19.

Od pierwszego "No Kasia, co ty do nas w ogóle nie dzwonisz?" nieświadoma swojej siły lekkoatletka utrzymywała wysokie tempo na obszarze całego salonu. Sprawnie omijała psa, który krzątał się między jej nogami i usiłował dotrzymać jej towarzystwa, ale poszedł spać ze zmęczenia już po piątym kilometrze.

W pobiciu rekordu nie przeszkodziła nawet przerwa techniczna na wymianę kapci z powodu zdartej podeszwy.

Mistrzyni zawdzięcza swoją doskonałą formę długiej rozmowie telefonicznej z mamą. Na starcie padło pytanie, dlaczego właściwie nie przyjechała na majówkę, skoro siedzi w domu i nigdzie nie wyjechała, a zanim dotarła do mety poruszone zostały temat jej kiepskiej pracy, niezdrowej diety, samotności, tykającego zegara biologicznego i tatuażu, którego będzie żałować na starość. Z każdą kolejną minutą przyspieszała, aż wreszcie padło końcowe "no to pa".

Zwycięstwo jest tym bardziej niesamowite, że po przejściu 50 kilometrów pani Katarzyna najwyraźniej nie miała dość. Po zakończeniu rozmowy przeszła ze stresu kolejne 12 kilometrów, szczegółowo analizując każde słowo, które wypowiedziała.

Pani Katarzyna kończy karierę, bo już nigdy więcej nie odbierze żadnego telefonu.

To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone.